Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zamość jest tym czymś, czyli półprzewodnik Michała K. CZĘŚĆ II

Joanna Nowicka
Zamość jest tym czymś
Zamość jest tym czymś materiały autora przewodnika
Skąd się wzięło Roztocze? Jak Jan Z. załatwił pozwolenie na budowę Zamościa? I jak dojechać do naszego pięknego miasta? Z odpowiedziami na te pytanie spieszy Michał Kimak w drugiej części półprzewodnika - Zamość jest tym czymś.

Zamość jest tym czymś - to więcej niż pewne., ale gdzie leży, jak powstał, jak tu w ogóle dojechać oraz kilka innych wątków...

A teraz coś ogólniejszego prawie bez związku. To się znaczy jak tu dotrzeć, bo zdaję mi się , że jakoś o tym nie wspomniałem. A część z Was mimo to już zaliczyła tenże numer w życiu.

Zamość jak sama nazwa wskazuje należy do miejsc związanych z toposem rzeki. Aby do niego dotrzeć (nie do toposu , ale do miasta) już w niepamiętnych czasach ludzie i zwierzęta pokonywali ogromne odległości co często wiązało się z przebywaniem mostów a nierzadko też z przeprawami promowymi. Dajmy na to jeśli kto mieszkał w Świnoujściu lub gdzieś, gdzie akurat są jeszcze promy, musiał przeprawić się przez rzekę żeby wsiąść do pociągu albo autobusu żeby dojechać do Zamościa.

Uwaga. W przewodniku niniejszym możecie się Państwo spodziewać odnaleźć jeszcze wiele równie głębokich spostrzeżeń. Wracając jednak do tematu opiszę teraz bliżej położenie mojego miasta. Otóż leży ono w dorzeczu Łabuńki i Topornicy dwóch potencjalnie największych rzek Polski. W czasach obecnych jeszcze takimi nie są, ale kto wie co przyniesie przyszłość, tak więc z "ostrożności procesowej " pozwólmy je sobie tak określać( te rzeki jeśli ktoś akurat zgubił sens zdania po drodze). Etymologia obu nazw jest niezwykle interesująca , niestety muszę ją w chwili obecnej pominąć gdyż jest to przewodnik po Zamościu i nie będziemy się zajmować słowo tworzeniem , a tym bardziej legendami o tym jak pewnego słonecznego dnia młody drwal spotkał …, no jak mówiłem zajmować się tym nie będziemy.

Oprócz rzek mamy i góry. Dawnymi czasy nazywane Górami Kurzowymi , a po upowszechnieniu się mikroskopów nazwane po staropolsku Roztoczami lub bardziej współcześnie Roztoczem. I w tym miejscu właśnie do geografii dołącza astronomia. Otóż jako , ze wiatry wieją u nas najczęściej ze strony Europy zachodniej łatwo spostrzec , iż pył nawiewany znad całego kontynentu musiał w przeszłości napotykać na jakąś ogromną przeszkodę pozwalającą zbierać się mu na zawietrznej w postaci w/w wzniesień. Co było tą przeszkodą? Dlaczego nikt o tym nie wspomina w literaturze? Jak możemy dociec prawdy? Czy podobne sytuacje miały miejsce w innych miejscach naszego globu? Kto ma papierosa?

Ostatnie pytanie wykreślę w trakcie poprawek korektorskich da Bóg.

Ale wracajmy z niebezpiecznego terenu glos. Tak więc. Przeglądając w trakcie przygotowań do pracy nad niniejszym dziełem zapiski dotyczące interesującej nas kwestii spostrzegłem , że mógł w tutejszej okolicy zalęgać , albo wielki żółw , albo o wiele mniej legendarny baran kosmiczny , na którym to spoczywa być może jakaś inna ziemia ,którego to barana trzyma baca , który to baca stoi na górze itd. itp. etc. Tak więc fauna kosmiczna spoczywała tu o ( w wersji fonetycznej tu ło) i stąd tyle kurzu.

Największe cywilizacje zawsze powstawały blisko wielkich rzek. Ganges, Indus, Amazonka, Nil, Topornica, Łabuńka, Amu Daria, Syr Daria. Tak więc i Zamość ze swoją tajną cywilizacją mieści się w granicach wielkości (też tajnej). Jak powstawały tamte rzeki i cywilizacje wiemy mniej więcej. Moje miasto historycznie wspięło się do tych pór o szczebel wyżej, można powiedzieć, gdyż ponieważ prawdziwa historia jego powstania owiana jest mgłą tajemnicy. A prawda nie lubi być odkrywana , trzeba o nią dbać i przykrywać kołderką bajdurzenia vel propagandy. Ja mimo to pozwolę sobie uchylić rąbka przed Państwem w dalszym ciągu.

Otóż oficjalna propaganda historiograficzna przedstawia powstanie miasta mniej więcej tak. Niejaki Kanclerz poszedł do Króla i poprosił o pozwolenie na budowę kropka. A jednak gdybyśmy zaczęli drążyć temat, kilka spraw w tej opowieści wydawałoby się nie do końca jasne. Po pierwsze z tego co wiemy Stefan nie za bardzo umiał posługiwać się językiem polskim. Wyobraźmy więc sobie taką oto scenkę.

Wieczór, przypałacowy cmentarz lub stacja benzynowa. Do stojącego pod dystrybutorem siana króla rozglądając się na boki podchodzi Jan Z.
-Drogi Pierwszy czy mogę sobie pobudować miasto nad Łabuńką w okolicy Peowiaków? - rzucił niezobowiązująco Janek.
-Imresz tekiel szaburoj tertem we wtorek ikeleszrnoj szabudok - zauważył przytomnie Stefan.
-No niby tak - płoniąc się odszepnął kanclerz - ale wiesz jak jest.
-Kirely monotesz bapuloj igem półprzewodnik szymeczeloj birekot - zakończył król.

Do miłośników literatury węgierskiej w oryginale mam uwagę. Język jest narzędziem żywym, zmienia się więc, a ja starałem się zachować tutaj oryginalne słownictwo używane w XVI wieku. Tak, język zmienia się, a chyba najbardziej węgierski z całą pewnością. Ale wracając do meritum. Z tej krótkiej przytoczonej z prawdziwych zaginionych nagrań rozmowy możemy wywnioskować co się nam żywnie podoba. Spróbujmy więc pójść tą drogą.

Po pierwsze król nie mógł dać zezwolenia na budowę czegoś co już istniało. chodziło więc tylko o przykrycie samowolki budowlanej, którą tak do końca nie wiadomo kto postawił w związku z czym nadążyła się okazja na jej przejęcie. Mam nadzieję, że z zapisu rozmowy wynika to dosyć jasno. Po drugie Batory pochodził z Transylwanii (Siedmiogród) to też wiele tłumaczy. Po trzecie, ale może o kolejnych dowodach w ciągu dalszym, albo jeszcze kiedy indziej.

No to teraz, skoro już jesteśmy zmęczeni smędzeniem przewodnika trochę rozrywki, czyli fragment opowiadań biologicznych pod nieznanym acz wiele obiecującym z pewnością tytułem.

Mery, nie mogąc już dłużej opanować fali gorąca , która oblewała ją bardziej i bardziej z każdą chwilą, niby niechcący opuściła ramiączko szlafroczka. Dżon widząc to zbliżył się do niej z jakaś taką nieubłagalnościa i położył swoje silne dłonie na jej biodrach. Stanowczym ruchem przyciągnął Mery do siebie i patrząc głęboko w oczy pochylił się nad jej rozgrzewanymi jakąś wewnętrzną gorączką ustami. Chciała go od siebie odepchnąć , ale brakowało jej sił ,a może jednak to jakaś siła kazała jej wtulić się w jego mocne ramiona i powoli pomóc mu pozbyć się koszuli. Jego zęby zaczęły dotykać guzików jej bluzki a ona zaczęła się odchylać…

No dosyć wracamy do oprowadzania.

Ale ,ale. przecież ma być geograficznie, a jak wiadomo geografia służy nam do określenia jak gdzieś dojechać kiedy nie ma GPS-a..

No więc jak dojechać do Zamościa. O i tu natykamy się na kilka możliwości. Można dojechać wodą, lądem i powietrzem. Jeśli lądem to pewnie PKS-em. Albo busem , lub motorem, a także czymś innym. Oj no oczywiście chyba , że ktoś akurat pociągiem. To tutaj zaskoczenie może być , bo jak wyjdziesz z dworca to na początek natkniesz się na niedźwiedzie. Poważnie mówię. Spróbujcie.

Droga wodna polega na dotarciu do portu , lub przystani jachtowej i dalej już normalnie drogą ziemną. Najbliższy port zdaje się w Odessie lub Gdańsku. Nigdy nie rozróżniałem tych miejscowości.

Droga powietrzna . Oczywiście lotnisko na Mokrem lub w przypadku dysponowania nieco większy od motolotni środkiem transportu przez lotnisko imienia Kennediego potem droga morska i tak dalej.

Droga podziemna jest tajna. I nie wolno mi pisać o sieci tuneli wykopanych przez buddyjskich mnichów , gdyż jest to zabronione.

Jest jeszcze droga kosmiczna. Ale to akurat wszyscy wiedzą choć jakoś mało kto korzysta. Przecież najłatwiej spaść z góry.

A skoro już dotarliśmy to pora najwyższa trochę pozwiedzać. Tak więc przedstawiam Państwu perłę niedaleko Wieprza(taka rzeka koło Szczebrzeszyna (Wieprz nie perła oczywiście)).

CDN....
__

Półprzewodnik Michała Kimaka - część I

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Zamość jest tym czymś, czyli półprzewodnik Michała K. CZĘŚĆ II - Zamość Nasze Miasto

Wróć na zamosc.naszemiasto.pl Nasze Miasto