Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zamojskie pogotowie ma problem z fotoradarami

Joanna Nowicka
Zamojskie pogotowie ma problem z fotoradarami
Zamojskie pogotowie ma problem z fotoradarami JN
Chyba będę musiał zatrudnić nowego pracownika… - mówi dyrektor zamojskiego pogotowia. Dlaczego? Bo tyle czasu zajmuje odpisywanie Inspekcji Transportu Drogowego, która przysyła wezwania do wyjaśnień dlaczego karetka jechała za szybko. A dyrektor wyjaśnia jednym zdaniem: jechała na sygnale.

Do zamojskiej Stacji Pogotowia Ratunkowego przyszło z Inspekcji Transportu Drogowego 21 informacji o zdjęciach zrobionych przez karetkom fotoradary w ostatnich miesiącach. By ratownicy nie dostali mandatów o jakich mowa w zawiadomieniach, dyrektor stacji musi składać wyjaśnienia, że każdy z wymienionych pojazdów jechał na sygnale. Największy problem polega na tym, że na każde pismo trzeba odpowiadać osobnym oświadczeniem:

- Gdy jedna karetka została sfotografowana kilka razy podczas jednego wezwania, można to ująć w jednym oświadczeniu. W innych przypadkach na każdy list musimy odpowiadać oddzielnym oświadczeniem. Moi pracownicy zamiast zajmować się swoimi obowiązkami służbowymi, muszą wygrzebywać dowody na to, że karetka rzeczywiście jechała na sygnale. Chyba powinienem zatrudnić pracownika, który zajmie się tylko tym – ironizuje Alfred Furlepa, dyrektor Zamojskiej Stacji Pogotowia.

To zbieranie dowodów zaskakuje biorąc pod uwagę treść oświadczenia, które znajdujemy na stronie internetowej Inspekcji Transportu Drogowego: - W związku z pojawiającymi się pytaniami odnośnie zdjęć wykonanych przez fotoradary GITD pojazdom uprzywilejowanym, Główny Inspektorat Transportu Drogowego informuje, że nie prowadzi żadnych postępowań wobec karetek, radiowozów, wozów strażackich, jeśli oznaki uprzywilejowania widoczne są na zdjęciu wykonanym przez fotoradar. Jeśli na zdjęciu nie widać sygnałów błyskowych, GITD zwraca się o wyjaśnienia. Aby nie dostać mandatu wystarczy przesłać numer zlecenia odnotowanego w rejestrze oraz imię i nazwisko kierującego – czytamy w oświadczeniu.

- Ja tych zdjęć nie widziałem, ale wydaje mi się, że sygnały świetlne powinny być widoczne. Światła są pulsujące i podejrzewam, że na zdjęciu można zauważyć, że jedne są jaśniejsze a drugie ciemniejsze – komentuje Furlepa.

Rekord zdjęć zrobionych podczas jednego wezwania na terenie podlegającym zamojskiej stacji padł 3 stycznia. Karetka z oznaczeniem „N” (neonatologiczna) dostała wezwanie do przewiezienia noworodka z Tomaszowa Lubelskiego do Zamościa. Dziecko było w inkubatorze i wymagało szybkich, specjalistycznych badań. Podczas drogi do Tomaszowa samochód został sfotografowany dwa razy, w Łabuńkach i Krynicach. Podobnie w drodze powrotnej do Zamościa i w trakcie odwożenia malucha powrotem do Tomaszowa. W sumie kierowca karetki, jak wynikało z informacji, która przyszła do pogotowia, otrzymałby 36 punktów karnych i 3 tys. zł.

- Gdy wieziemy chorego na sygnale ostatnią rzeczą o jakiej myślimy jest przestrzeganie przepisów. Nie mówię o bezpiecznej jeździe, bo o tym myślimy zawsze, ale teraz muszę się zastanawiać jakie zdjęcie zrobił fotoradar. Widać światła czy nie? – denerwuje się jeden z kierowców.

Zamojskie pogotowie nie jest jedynym w województwie, które ma problem z fotoradarami. Do pogotowia w Białej Podlaskiej wpłynęło 61 zawiadomień o zrobionych przez fotoradar zdjęciach.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zamosc.naszemiasto.pl Nasze Miasto