Na Starowiejskiej była fabryka. I pies, którym opiekowali się dozorcy. Fabryki już nie ma, dozorców też. Tylko pies został.
Misio w dzień nie ma źle. Do 17:00 może się ogrzać a nawet coś zjeść w pobliskim sklepie ogrodniczym. Na noce pies wraca do swojego zimnego legowiska osłoniętego trzema ścianami.
- Pojechałam na ten plac, rozmawiałam z jakimś człowiekiem, powiedział mi ,że czasem ktoś psa karmi. Najgorzej jest w święta i dni wolne, wtedy nikogo tam nie ma. Sklep też nieczynny. Nikt nie zawraca sobie głowy psem, ludzie mają ważniejsze sprawy, przecież idą święta...– mówi Alina Fert.
Obrończyni praw zwierząt zabrała Misia do lekarza. Okazało się, że stan jego zdrowia jest ogólnie dobry, ale weterynarz stwierdził liczne i nieleczone złamania nóg. Pies ma przez to sztywne łapy.
Pies jest już odpchlony i odrobaczony. Na święta znalazł dom, ale osoba, która go zabrała wkrótce wyjeżdża i nie będzie mogła zabrać ze sobą psa. Misio ma około 10 lat. Jest bardzo przyjazny i spokojny. Sięga do kolan.
- Chodzi za człowiekiem, podsuwa głowę do głaskania, z rozkoszą przymyka oczy i podaje łapę, a nawet dwie jednocześnie, i patrzy, patrzy w oczy z niemą prośbą – opowiada o psiaku Alina Fert i dodaje zmartwiona - Nie wiem, kto odważy się spojrzeć mu w oczy odwożąc go z powrotem do barłogu na końcu miasta, który przez ostatnie lata był jego domem?
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?