Przyczyna zgonu - niewydolność oddychania i krążenia. Ta może mieć miejsce w wyniku wyczerpania rezerw energetycznych organizmu, wychłodzenia i uduszenia gwałtownego. W praktyce najczęściej spotykana na skutek narastającego niedotlenienia przy uduszeniu gwałtownym - tak brzmi fragment opinii biegłego na temat śmierci noworodka z Ornatowic.
M.in. na tej podstawie prokuratura oskarżyła Dominikę G. i Jarosława B. o zabójstwo. W uzasadnieniu aktu oskarżenia można przeczytać, że oboje działali z zamiarem pozbawienia życia. Oraz, że dziecko najprawdopodobniej zostało zakopane żywe.
Czwarta ciąża
27-letnia Dominika G. i jej konkubent, rówieśnik Jarosław B. wychowywali wspólnie 3 dzieci w wieku 2, 4 i 5 lat. Utrzymywali się z zasiłków oraz wynagrodzenia za dorywcze prace Jarosława B. W marcu 2015 roku Dominika G. zaszła w czwartą ciążę. Nikogo o niej nie informowała. Teściowa, która mieszka w drugiej części tego samego domu dowiedziała się na przełomie września i października. Matka i brat Dominiki nie wiedzieli o ciąży nic aż do tragicznych zdarzeń.
O termin porodu pytali pracownicy Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej. Kobieta powiedziała, że urodzi w marcu 2016. Wiadomo też, że podczas ciąży nie chodziła do lekarza i nie przygotowywała żadnej wyprawki: ubrań ani innych przedmiotów.
Tragiczna noc
Prokurator ustalił następujący przebieg zdarzeń: 18/19 grudnia - cała rodzina była w domu. Jarosław B. spał w kuchni. Dominika w pokoju z dziećmi. Poczuła, że zaczyna rodzic. Wyszła do ganku, w którym rodzina miała prowizoryczną łazienkę i urodziła dziecko. Później zeznała, że trochę bolało, ale nie krzyczała. Pępowinę odcięła nożyczkami. Ani Dominika ani Jarosław nie wezwali pomocy, nie nakarmili dziecka i nie ogrzali. Pępowinę i łożysko wyrzucili do pojemnika na nieczystości, na posesji.
Następnie wykopali dół w przybudówce stodoły i zakopali tam dziecko. Rano Dominika poszła do teściowej. Powiedziała jej, że poroniła. Tego dnia miała być już w sklepie na zakupach. Do sklepu chodził też jej konkubent. Na pytania o Dominikę odpowiadał "poroniła". Mówił, że woził ją do szpitala. Następnego dnia taką wersję usłyszeli też pracownicy GOPS.
Poszukiwania
Pracownicy socjalni nie uwierzyli Dominice. Zaalarmowali policję. Mundurowi znaleźli najpierw łożysko i pępowinę a następnego dnia zwłoki noworodka zakopane dość płytko pod ziemią, owinięte w czerwoną bluzę i włożone w jutowy worek. Leżały przysypane ziemią, popiołem i kawałkami drewna. Na wierzchu stały worki z popiołem.
Biegli orzekli, że ciąża była donoszona a dziecko urodziło się zdrowe i żyło w kilka godzin po urodzeniu.
Wzajemne oskarżenia
Dominika i jej partner nie przyznają się do winy i wzajemnie nią obarczają. Dominika zeznała, że chciała, by Jarosław wezwał pogotowie i, że nie wiedziała co partner zrobił z dzieckiem, bo zniknął z nim na rękach, gdy się myła. Potem stwierdził, że załatwił sprawę. Kobieta zeznała też, że Jarosław nie chciał tego dziecka i mówił wcześniej, by oddać je do adopcji. Ten nie zaprzeczył, że użył takich stwierdzeń.
Dominika mówiła, że często myśli o tym, co się stało i o tym, że mogli razem wychowywać to dziecko.
Jarosław B. obarcza winą partnerkę. Mówi, że dziecko zobaczył dopiero rano, bo w nocy spał. Nie ruszało się. Wykopał dół na polecenie Dominiki. Potem kobieta kazała mu "się nie mieszać".
Prokurator ocenił, że te wyjaśnienia nie zasługują na wiarę. Są sprzeczne z zebranymi dowodami i przeczą sobie nawzajem. Śledczy uważają, że to nieudolna próba obrony.
Proces
Akt oskarżenia trafił do zamojskiego sądu w połowie czerwca. Wkrótce ruszy proces. Zdaniem psychologa i psychiatry Dominika G. i Jarosław B. mogą odpowiadać za swoje czyny. Są poczytalni a pamiętnej nocy nie działali pod wpływem silnego wzburzenia.
Oboje oskarżenia przebywają w areszcie tymczasowym.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?