18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dzieci w Gdeszynie mają wspaniałą szkołę dzięki księdzu

Joanna Nowicka
Podczas tegorocznej zimy mrozy sięgały nawet -30 stopni Celsjusza. Gdyby szkoła w Gdeszynie została zlikwidowana, dzieci musiałyby czekać tu o 6:30 rano na autobus do Horyszowa. Niektóre maluchy mają do przystanku 2 kilometry. Tak mogło być, bo gmina planowała likwidację szkoły, ale nie dopuścił do tego miejscowy proboszcz, ks. Ryszard Ostasz.

Proboszcz zainicjował powstanie Stowarzyszenia Miłośników Ziemi Gdeszyńskiej, które na początku lipca przejęło podstawówkę. Problem polegał na tym, że budynek był ruiną. Na jego wyremontowanie potrzebne były ogromne pieniądze i czas którego nie było. 1 września musiały zacząć się lekcję. Ksiądz nie składał broni. Wyczyścił konto z oszczędności swojego życia, wybrał pieniądze ze swojego funduszu emerytalnego, sprzedał plony z pola… zebrał 200 tys. I przekazał na remont:

- Wydaje się, że to takie ogromne pieniądze, ale ja od 15 lat nie jeździłem na urlop i oszczędzałem. Niektórzy przez lata budują domy, samochody, zakładają rodziny. Na to potrzeba większych pieniędzy. Ja nie mam takiego życia, więc oszczędziłem sporą kwotę – tłumaczy proboszcz.

Pieniądze to jedna kwestia, ale czasu na remont było mało, bo 1,5 miesiąca. Plan wydawał się niemożliwy do wykonania. Nie było też kadry nauczycielskiej, bo przed planami likwidacji szkoły były tu trzy klasy. A ksiądz planował otworzenie szkoły z sześcioma. Z pomocą przyszli mieszkańcy Gdeszyna. Przy remoncie pracowała prawie cała wieś. I nie tylko. Zaprzyjaźniony prawosławny ksiądz z Hrubieszowa, Jan Kot zorganizował pomoc z hrubieszowskiego więzienia – osadzeni przyjeżdżali tu codziennie na kilka godzin i ciężko pracowali. A wszystkim robotnikom gotowały gdeszyńskie gospodynie.

Pozostawał problem jak zarządzać szkołą podlegającą pod stowarzyszenie i jak zorganizować kadrę nauczycielską. I tu pojawiła się obecna dyrektor szkoły, Barbara Łapińska: - Ksiądz przyjechał do mnie, gdy pracowałam w szkole w pobliskich Podhorcach, która podlega pod stowarzyszenie. Chciał się poradzić, dowiedzieć jak to wygląda – mówi dyrektor.

Ale wtedy jeszcze, jak mówi ks. Ostasz, nic nie sugerowało, że pani dyrektor będzie panią dyrektor. A proboszczowi zaczynało brakować sił: - Płakałem i modliłem się. Myślałem o tym, że w remont poszło tyle pieniędzy i, że ludzie mi uwierzyli i przyszli z pomocą. Bałem się, że nie zdążymy i nie zorganizujemy wszystkiego na czas – I wtedy zadzwoniła obecna pani dyrektor. Powiedziała, że może podjąć się prowadzenia szkoły…

Później było już lżej. Pracowników dopingował nie tylko ksiądz, ale i dyrektor Łapińska. Zdążyli. Od 1 września dzieci z Gdeszyna uczą się w 6-klasowej podstawówce z pięknymi salami, salą gimnastyczną i nowymi komputerami. A dzieci swoją szkołę uwielbiają i nie chcą się uczyć nigdzie indziej: - Mamy stół do ping ponga i piłkarzyki – opowiada 6-klasista Daniel i stwierdza filozoficznie – Ksiądz jest fajny. Ja bym powiedział, że ta szkoła to samochód a ksiądz to silnik…

Podczas remontu szkoły, ksiądz Ryszard Ostasz pracował non stop: - Jest wymagający, ale więcej wymaga od siebie – tłumaczy Barbara Łapińska – Wychodził z placu budowy o 3 w nocy a wracał o 5 rano. Czasem naprawdę się o niego martwiłam.

Proboszcz przyznaje, że cierpi na chroniczny brak czasu, którego nie starcza dla wszystkich. Na to skarży się najbardziej pani Basia, która prowadzi szkole księgowość - Ucieka przede mną a tu sterta dokumentów do podpisania – mówi. A ksiądz wie, że pani Basia ma z nim Krzyż Pański: - Modlę się, żeby dała ze mną radę – mówi rozbawiony.

O zdrowie ks. Ryszard też nie bardzo dba. Rozbawia rozmówcę dowcipami i anegdotami, ale przerywa mu kaszel. Ale na urlop nie pójdzie: - Od miesiąca tak kaszla. Mówiliśmy mu, żeby już trochę sobie odpuścił, ale to nic nie daje. Nie odpocznie dopóki nie skończy. I co zrobić? – mówi Kazimierz Szabat, który podczas remontu szkoły zorganizował grupę emerytów i wspólnie ocieplili z zewnątrz cały budynek – Gdyby nie on, nie mielibyśmy szkoły. Wiele osób pomagało, ale to wszystko dzięki naszemu księdzu. A niektórzy nie wierzyli… śmiali się ze mnie jak chodziłem pracować, że prędzej im kaktus na ręce wyrośnie niż to się nam uda.

Udało się, ale to jeszcze nie koniec: - Bardzo mi zależy na tej szkole. Chcę, żeby ona była tutaj centrum kulturalnym i pewnego rodzaju domem dla rodzin. Różnie bywa, czasem mąż w domu pije, czasem jest ciężko. Chcę, żeby rodziny mogły tu zawsze przyjść i czuć się bezpiecznie – tłumaczy ks. Ryszard.

Konkretnych planów jest już wiele: kawiarenka dla młodzieży, klub fitness, na zewnątrz mini amfiteatr, boisko i altanka. Można się spodziewać, że ksiądz nie odpocznie dopóki planu nie zrealizuje, choć sam przyznaje, że ten upór to poniekąd wada. Tak jak to, że brak mu czasem pokory i..: - Jest jeszcze coś. Parafianie mówią, że strasznie fałszuję.


Nasze serwisy:
Kronika policyjna Lubelszczyzny
Repertuar lubelskich kin
Lubelski informator miejski
Z przymrużeniem oka

Najświeższe wiadomości z Twojego miasta prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
Prześlij nam swój artykuł lub swoje zdjęcia. Nie masz konta? Zarejestruj się!
Masz firmę? Dodaj ją za darmo do Katalogu Firm.
Organizujesz imprezę? Poinformuj nas!

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zamosc.naszemiasto.pl Nasze Miasto