Przez błoto ulicą Rolniczą brnie młody mężczyzna. W ręku niesie worek pełen śmieci. Przed nim idzie dziewczynka z plecakiem. Oboje poruszają się bardzo powoli, ostrożnie, czasem przystają, by dobrze przemyśleć, którędy da się jeszcze przejść. Dziecko ma na nogach ma ubłocone gumowce. Dochodzą do Śląskiej, wychodzą na asfalt. Mężczyzna stawia śmieci na poboczu. Jego córeczka zaraz zmieni gumowce na normalne buty i ruszy do szkoły...
Powyższy "obrazek" staje się powoli normą dla mieszkańców Rolniczej, którzy jeszcze do niedawna cieszyli się, że miasto wreszcie zaplanowało wybudowanie im drogi. Dlatego, gdy pojawiły się pierwsze niedogodności - nie narzekali. Dziś już nie wytrzymują:
- Ile można? Tu już wchodzi w grę bezpieczeństwo nas i naszych dzieci. Maluchy chodzą do szkoły brnąc przez błoto, tuż przy rowie z wodą. Bo inaczej się nie da. Samochody powoli już przestają próbować tu wjeżdżać, karetka czy straż pożarna też by nie dojechały - mówią rozgoryczeni mieszkańcy.
- Prowadzimy z mężem zakład stolarski. Przecież nie będziemy wynosić np. elementów schodów kilkaset metrów do głównej drogi. Zresztą, ledwo udaje się przejść bez bagażu. Chyba pozostaje nam zamknąć interes. Tyle, że to nasze jedyne źródło utrzymania - mówi Danuta Gawron z Rolniczej.
Sytuacja staje się czasem dramatyczna. Przykładów nie trzeba szukać daleko. Mieszkańcy opowiadają, że niedawno zmarł jeden z mieszkańców Rolniczej. Żona pragnęła sprowadzić ciało do domu, by tu mogli pożegnać się ze zmarłym najbliżsi. Niestety, możliwości dojazdu nie było. Inny mieszkaniec musiał donieść chore dziecko do karetki pogotowia na ul. Śląską. Ludzie boją się, że podobnych sytuacji może być więcej:
- Jestem po dwóch zawałach. Jak mnie znowu złapie? Nie wiem co będzie. Zwyczajnie się boję - mówi mieszkaniec Rolniczej.
Zobacz co robimy na Facebooku!
Jolanta Fugiel, przewodnicząca osiedla Karolówka odbiera niezliczone ilości telefonów z prośbą o interwencję: - Będzie coraz gorzej. W końcu szamba się pozapełniają. A popiół? Nie da się dostarczyć kontenera do Śląskiej. Ostatnio jedna z kobiet wiozła węgiel do domu taczką, prawie na koniec ulicy. A przecież tu ledwo da się przejść i bez obciążenia - mówi przewodnicząca i dodaje, że coraz ciężej jej wierzyć w to, że miasto chce pomóc mieszkańcom: - Dzwonię, chodzę, wysyłam pismo za pismem. Na razie efekt jest marny.
Jolanta Fugiel o sytuacji mieszkańców opowiadała m.in. na poniedziałkowej sesji Rady Miasta. W odpowiedzi głos zabrał dyrektor Wydziału Inwestycji Miejskich i Zamówień Publicznych, Stanisław Flis: - W ubiegłym tygodniu były dwa spotkania z wykonawcą podczas których rozmawialiśmy o umożliwieniu przejścia dla mieszkańców. Niestety, ostatnio panują bardzo niekorzystne warunki atmosferyczne i po przejściu ciężkiego sprzętu grunt wraca do stanu pierwotnego, czyli totalnego błota - mówił dyrektor.
Stanisław Flis podkreślał, że ma świadomość problemu. Dlatego miasto będzie organizowało dojazd do Rolniczej od strony ulicy Kossaka. Wcześniej zaś wykonawca budowy podejmie kolejne próby umożliwienia mieszkańcom przejścia przez ulicę: - Niestety, musimy uzbroić się w cierpliwość i poczekać kilka dni aż poprawią się warunki pogodowe - zakończył dyrektor.
W naszej galerii znajdziecie zdjęcia zrobione w środę na ul. Rolniczej. Tego dnia nie były tam prowadzone roboty budowlane.**
Zobacz też:
Bieg Pamięci Żołnierzy Wyklętych po raz pierwszy w Zamościu. ZDJĘCIA
Kto zostanie sekretarzem miasta?
Uwięziona żona, uwięzione dzieci
Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?