Boże Ciało to doroczne święto kościelne Eucharystii. Zostało ustanowione jeszcze w XIII wieku. Kojarzą się z nim wielkie, uroczyste procesje, które można było oglądać na ulicach miast. Wychodzą one z kościołów i wędrują do czterech ołtarzy. Przy każdym z nich czytane (lub śpiewane) są fragmenty Ewangelii. Udziale jest także błogosławieństwo Przenajświętszym Sakramentem na cztery strony świata.
Chorągwie i dziewczynki w bieli
W procesjach od wieków niesiono kościelne chorągwie i przybrane kwiatami feretrony. Można było także zobaczyć dziewczynki w bieli sypiące kwiaty, licznych duchownych, ministrantów z dzwonkami, wojskowych, strażaków itd. Taka ceremonia miała rozwijać kult Chrystusa w Eucharystii.
„W interpretacji ludowej ta sama w gruncie rzeczy intencja rozumiana jest nieco inaczej” – czytamy w książce Barbary Ogrodowskiej pt. „Ocalić od zapomnienia. Polskie obrzędy i zwyczaje doroczne”. „Oto Bóg opuszcza kościoły, schodzi z ołtarzy i idzie pomiędzy ludzi, żeby być blisko ich zwyczajnych spraw.
Najsłynniejsze i największe procesje Bożego Ciała odbywały się kiedyś w Krakowie. Były one także organizowane w innych miastach oraz w wiejskich parafiach. Na Zamojszczyźnie organizowano w ten dzień proste ołtarze. Jak wyglądały? Na czterech stołach umieszczano białe obrusy. Na nich stawiano świece, kwiaty oraz krzyż lub wizerunek Jezusa Chrystusa. Czasami obok można było zobaczyć także obraz Matki Boskiej.
Nie brakowało także dekoracji. Były to całe drzewka lub zielone gałązki, zwykle brzozowe. Wiązało się to z ciekawym obyczajem. Po zakończeniu procesji wierni łamali gałązki z poszczególnych ołtarzy i wkładali je pod strzechy swoich domów. Miało to je ochronić od piorunów i burz.
W oktawę tego święta (osiem dni) odbywały się obchody zwane „wianeczkami”.
Poświęcone ziele
Opisał ten ludowy zwyczaj ks. Waldemar Malinowski w książce pt. „Miniony czas. Ludowe obrzędy, zwyczaje i wierzenia regionu hrubieszowskiego”.
„Wianeczki robiono z ziół i kwiatów, nie mogło w nich zabraknąć rozchodnika, kopytnika, koniczyny białej, krwawnika, macierzanki, rumianku, mięty, bożego drzewka” – wyliczał ks. Waldemar Malinowski. Po wykonaniu wieszano je na futrynach, przy wejściu do domów i mieszkań. Czasami umieszczano je także przy domowych „świętych” obrazach. Takie wianki miały niezwykle właściwości. Wierzono m.in., iż dym z ich spalenia ma moc rozpędzania chmur burzowych. Okadzano nim także dzieci, które się czegoś przestraszyły.
„Wianek wkładano też zmarłym do trumny pod głowę, wierząc, że usypią drogę do nieba świętym zielem, aby zły duch nie sprowadził ich na złą drogę” – notował ks. Malinowski.
Wierzono również, że poświęcone ziele chroni zboża i warzywa przed szkodnikami.
Upalne dni bez stresu. Praktyczne sposoby na zdrowe lato
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?