Dworzec PKP w Zamościu wciąż zamknięty na cztery spusty

Z Zamościa codziennie o poranku odjeżdża pociąg spółki Intercity do Zielonej Góry. Do Lublina z kolei kursują szynobusy Przewozów Regionalnych. Podróżnych nie brakuje, ale na pociąg muszą czekać na peronie:

- Marznąć nie marzę, bo szynobus podstawiają trochę wcześniej, ale żeby dworzec był zamknięty i nawet ubikacji nie było to już wstyd. Przecież przydałyby się kasy, informacja, nie mówiąc już o miejscu, żeby się chociaż herbaty napić. Mamy XXI wiek – mówi pan Wiesław z Lublina, którego spotkaliśmy po południu na stacji.

Budynek dworca jest własnością spółki PKP Nieruchomości z siedzibą w Krakowie. Z pytaniem o dworzec zwróciliśmy się do Józefa Ostasza odpowiadającego w spółce za Rejon Zamość:

- Nie jesteśmy firmą przewozową. My zarządzamy nieruchomościami gruntowymi. Wielokrotnie występowaliśmy z propozycją do przewoźników, by otworzyć dworzec, ale te nie wyrażały i nie wyrażają zainteresowania – mówi Ostasz.

Dlaczego przewoźnicy nie chcą udogodnić życia pasażerom? - To ogromny budynek. Właściciel nieruchomości mówi jasno, że po otworzeniu dworca mielibyśmy całkowicie przejąć go na własną odpowiedzialność. A utrzymanie takiego dworca jest dla nas za drogie – mówi Zofia Dziewulska, naczelnik działu sprzedaży lubelskiego zakładu Przewozów Regionalnych – Jeśli chodzi o ubikacje, nasze szynobusy są w nie wyposażone i podjeżdżają na stacje wcześniej, więc pasażer może z nich skorzystać.

Podobnie sprawę stawia PKP Intercity. Beata Czemerajda z zespołu prasowego spółki tłumaczy, że przewoźnik nie ma w Zamościu pracowników, którzy mogliby obsługiwać dworzec. A pociąg przyjeżdża 20 minut przed odjazdem i podróżni mogą już wtedy spokojnie w nim usiąść.

Propozycję bezpłatnego przejęcia budynku zgłaszało do właściciela nieruchomości miasto Zamość. Odpowiedź była odmowna.