Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zapatrzeni w "gwiazdę ideałów". Zamojscy harcerze na starych zdjęciach

Bogdan Nowak
Bogdan Nowak
18 maja 1939 roku. Uroczystość harcerska. Ulica Akademicka w Zamościu. Fotografia z kroniki hufca męskiego ZHP, przekazanej do APZ przez Krystynę Kabas
18 maja 1939 roku. Uroczystość harcerska. Ulica Akademicka w Zamościu. Fotografia z kroniki hufca męskiego ZHP, przekazanej do APZ przez Krystynę Kabas Archiwum Państwowe w Zamościu
„Harcerz jest zawsze pogodny. Nie zniechęca się, nie zraża, nie zna co to dąsy. Szczególnie w chwilach niepowodzenia obce są harcerzowi wybuchy prostactwa, nie klnie wtedy i nie przezywa: zmuszą się raczej do milczenia i uśmiechu. Jasność bije z jego twarzy – czytamy w wydanym w latach 30. ubiegłego wieku popularnym „Drogowskazie harcerskim”. „Harcerz ma swój cel i zdąża do niego wytrwale, zapatrzony w gwiazdę przewodnią swych ideałów”.

Jak zapewniali autorzy przewodnika, każdy członek tej organizacji wiedział (a przynajmniej powinien wiedzieć!) co jest dobre, a co złe, bo ufał Opatrzności Bożej. Dzięki temu żadna trwoga i opresja nie były mu straszne. Niestety, nawet dziarskim harcerzom zdarzały się niepowodzenia. One jednak podobno jeszcze bardziej hartowały ich wolę. Nauka z nich wypływająca pomagała zresztą w podejmowaniu życiowych decyzji oraz wzmagała ochotę do przestrzegania zasad.

Kałuże błotniste życia

„Gry hazardowe i w ogóle trwonienie czasu i majątku uważa się za grzech narodowy (…)” - przestrzegali autorzy „Drogowskazu”. „Harcerz wie, że czas ma większą wartość od pieniądza i innych dóbr materialnych, gdyż pieniądze stracone można odzyskać przez pracę i oszczędności, ale czasu straconego nikt nam nie zwróci (…). Kupuje harcerz wyroby polskie i u polskich kupców (…), chce czystości ciała i duszy, aby ją oferować dziewczynie z którą kiedyś założy rodzinę (…), chce harcerz mieć dzieci zdrowe i godne nazwy Polaków”.

Pokusy powinny być zatem traktowane jako „kałuże błotniste”, które należy ominąć lub przeskoczyć. Chodzi nie tylko o te, które miały naturę damsko-męską.

Wróg to straszny, bo ponętny

„Tytoń i alkohol pożerają rocznie takie sumy, że gdyby je obrócono na oświatę i kulturę stanęlibyśmy w niedługim czasie w pierwszym rzędzie narodów” – czytamy dalej w „Drogowskazie”. „Alkohol zaciemnia umysł i stopniowo sprowadza człowieka na niziny moralne: wróg to straszny, bo ponętny i umiejący zdradliwie, jak wąż, krok po kroku pełznąć w życie człowieka, sączyć w nie swój zgubny jad. Tysiące rodzin rozbitych, tysiące dzieci i żon nieszczęśliwych, tysiące głuptaków, cherlaków – oto straszny dar alkoholu dla naszego Narodu”.

Podobna przestroga znalazła się także w tekście „prawa i przyrzeczenia” dla harcerek. Tak czytamy w omówieniu znajdującego się tam punktu dziesiątego.

„Harcerka brzydzi się wszelkim brudem, unika złego towarzystwa, nie pozwala w swojej obecności nie tylko czynić, ale nawet mówić i dowcipkować nieprzystojnie. Harcerka stroni od trucizn, szkodzących ciału i duszy. Chce zachować zdrowie i siłę dla siebie i dobra ogółu: pragnie dawać dobry przykład drugim, przyczyniać się do rozszerzenia zasad wstrzemięźliwości, a prze to do zmniejszenia spustoszenia, jakie złe nałogi sprawiają pośród szerokich warstw narodu”.

Poważne zadania stawiano przed młodymi ludźmi w harcerskich mundurkach.

Drużyna imienia Tadeusza Kościuszki

Pierwsze drużyny skautowe na terenie okupowanej przez zaborców Polski zaczęły powstawać w 1910 roku we Lwowie. Zaraz po nich za założono krakowskim gimnazjum św. Anny harcerski „Zastęp Kruków”. Tego typu organizacje nie mogły rozwijać się w zaborze rosyjskim, czyli także na Zamojszczyźnie. Jednak – już podczas I wojny światowej – region został zajęty przez wojska austro-węgierskie. Kolejni zaborcy, chcący pozyskać polskie społeczeństwo dla swoich celów, trochę rozluźnili krepujące więzy. W Zamościu zaczęto wówczas organizować szkoły średnie. Nie tylko. Coraz bardziej popularny stawał się także ruch skautowy.

Pierwsza drużyna harcerska powstała w zamojskim męskim gimnazjum w 1917 roku z inicjatywy Michała Pieszki, nauczyciela geografii w tej placówce (niewykluczone jednak, iż inicjatorem był Kazimierz Mysłakowski, jeden z uczniów, a nauczyciel dopiero włączył się w organizację). Ten popularny „belfer” został jej pierwszym komendantem. Nowa drużyna nosiła imię Tadeusza Kościuszki.

Uzbrojeni harcerze

To był początek. Kolejne drużyny skautów powstawały w zamojskim gimnazjum żeńskim oraz w seminarium. Harcerzy w atrakcyjny sposób uczono patriotyzmu oraz zaradności. Odbywały się m.in. coraz liczniejsze wycieczki oraz tzw. ćwiczenia polowe, które czasami wyglądały jak wojskowe manewry (niektórzy skauci mieli broń). Najczęściej wędrowano wówczas w okolice Lipska, do lasów w sąsiedztwie Wieprzca oraz do Sitańca.

Taka zaprawa się przydała. Gdy 2 listopada 1918 roku monarchia habsburska przestała się w Zamościu panoszyć uzbrojeni harcerze stanęli na warcie przy najważniejszych, opuszczonych budynkach w mieście, a nawet rozbrajali nie stawiających oporu żołnierzy austro-węgierskich.

Skautów było wielu. Jak pisał Tadeusz Garlicki w pracy pt. "Harcerstwo w męskim gimnazjum w Zamościu w latach 1917-1939” w tym czasie działało w Zamościu około 300 harcerzy i harcerek. Niebawem dziarscy skauci znów się Ojczyźnie przydali.

10 lipca 1920 r. podczas wojny polsko-sowieckiej, druh Pieszko zarządził mobilizację wszystkich, zamojskich harcerzy. Część z najstarszych został wcielona do wojska, inni trafili do służby pomocniczej. Wszyscy sprawili się dzielnie. W 1933 roku powstał w Zamościu m.in. oddział Zrzeszenia Żydowskich Harcerzy.

O historii zamojskiego harcerstwa można wiele mówić i pisać. Wielu harcerzy walczyło także w polskim podziemiu niepodległościowym. Podczas wojny i... po jej zakończeniu.

Szara brać

Po II wojnie światowej młodzieżowe organizacje konspiracyjne wyrastały jak grzyby po deszczu. Ich nazwy brzmiały groźnie, przynajmniej według ich założycieli. Były to m.in. Związek Ewolucjonistów Wolności, Niepodległość lub Śmierć, Stalowi Polacy, Banda Tarzana, Narodowa Armia Wyzwoleńcza, Ruch Wyzwoleńczy Młodzieży Słowiańskiej czy np. Czarny Legion (w latach 1949—1952 na terenie woj. lubelskiego działały aż 72 regionalne komórki konspiracyjnych związków; w sumie UB wykryło w kraju po wojnie aż 103 takie stowarzyszenia).

Ich członkowie — w odpowiedzi na stalinowskie represje — stawali się coraz bardziej radykalni. Jednak młodych, nieudolnych konspiratorów szybko namierzała bezpieka. Kary były dotkliwe.

W 1949 r. w Zamościu aresztowano np. kilkunastu członków Szarej Braci (byli to głownie uczniowie PLSP). Edmund Winiarski ps. „Wrzos” został skazany na trzy lata więzienia, a Krystyna Stanecka na półtora roku (byli założycielami organizacji). Wiadomo, że sprzeciwiali się oni likwidacji ZHP, którą przeprowadziły komunistyczne władze.

Przygoda z harcerstwem

W 1956 harcerstwo zostało reaktywowane: w PRL-owskim wydaniu. Także w Zamościu powstały drużyny ZHP. Były bardzo popularne. W połowie lat 60. zamojski hufiec liczył ponad 6,7 tys. harcerzy oraz zuchów. Od lat 80. ubiegłego wieku w Zamościu działają także drużyny wchodzące w skład Związku Harcerstwa Rzeczpospolitej (ich inicjatorami byli uczniowie Technikum Rolniczego w Zamościu).

Dla wielu osób przygoda z harcerstwem miała olbrzymie znaczenie. Zdjęcia z harcerskiego życia można znaleźć w Archiwum Państwowym w Zamościu. Są piękne, poruszające.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zamosc.naszemiasto.pl Nasze Miasto