Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zamieszanie z powodu morsowania. Na szczęście nikt nie ucierpiał

Bogdan Nowak
Bogdan Nowak
Tutaj doszło do strażackiej interwencji. Na szczęście nikomu nic się nie stało. Miejsce zostało odpowiednio zabezpieczone
Tutaj doszło do strażackiej interwencji. Na szczęście nikomu nic się nie stało. Miejsce zostało odpowiednio zabezpieczone OSP Werbkowice
- Działaliśmy szybko. Przeszukaliśmy koryto rzeki we wskazanym miejscu za pomocą bosaków. Woda miała tam głębokość około 80 cm. Nie znaleźliśmy na szczęście nic niepokojącego, co mogłoby potwierdzić utonięcie – mówi st. kpt. Marcin Lebiedowicz, rzecznik Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Hrubieszowie.

O co chodzi? Alarmujące zgłoszenie otrzymał dyżurny Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Hrubieszowie w poniedziałek (19 grudnia) po godz. 12. Wynikało z niego, że do rzeki Huczwy prawdopodobnie wpadł wędkarz. Świadczyć miały o tym m.in. wędki pozostawione na brzegu oraz wykuty w lodzie przerębel. Człowieka jednak nie było widać.

Akcja poszukiwawcza

Strażacy natychmiast ruszyli z pomocą. Po przyjęciu zgłoszenia do akcji wyjechała Jednostka Ratowniczo-Gaśnicza PSP w Hrubieszowie oraz Ochotnicza Straż Pożarna z Werbkowic. Zawiadomiono także policję. Gdy ratownicy przybyli na miejsce, rzeczywiście zobaczyli otwór wykuty w skutej lodem rzece (nigdzie nie zauważono jednak wędek). Nie było czasu do namysłu. Rozpoczęły się gorączkowe poszukiwania, które na pewno do łatwych nie należały. Strażacy przeszukali skute mrozem koryto rzeki bosakami, ale nikogo w niej na szczęście nie znaleźli.

Sprawą równocześnie zajęła się policja. Funkcjonariuszom udało się dotrzeć do osoby, która dokonała zgłoszenia oraz… jeszcze jednego mężczyzny. To on wykonał przerębel w Huczwie. Dlaczego? Okazało się, że był to jeden z okolicznych mieszkańców, miłośnik morsowania. Po skończonej, lodowatej kąpieli wybrał się po prostu do domu.

Kłopot w tym, że w miejscu gdzie doszło do owego kłopotliwego morsowania nie można wchodzić do wody. Zatem zachowanie mężczyzny trudno uznać za odpowiedzialne.

- Tam jest ustawiony znak, który o tym informuje – podkreśla Jacek Weremczuk, pracownik Urzędu Gminy w Werbkowicach. - To zostało zignorowane. Dlatego to miejsce zostało ostatnio dodatkowo odgrodzone szarfami. Właśnie dlatego, żeby nikt już nie wpadł na podobny pomysł.

Morsujemy, ale z głową

Takich sytuacji może być więcej. Morsowanie cieszy się w naszym regionie coraz większą popularnością. Powstają nowe kluby miłośników zimnych kąpieli, a te które istnieją mają coraz większą ilość członków. Andrzej Szykuła, prezes Zamojskiego Klubu Morsa podkreśla jednak, że do zimnej, czasami lodowatej wody można wchodzić wszędzie, jeśli to nie jest zabronione. Dzięki takiej kuracji wzrasta odporność człowieka oraz jego samopoczucie.

- Morsowanie powinno jednak odbywać się z głową, z zachowaniem odpowiednich zasad. I w miejscach bezpiecznych – podkreśla prezes Andrzej Szykuła. - Natomiast gdy jakaś osoba wchodzi do wody, zawsze na brzegu powinien znajdować się ktoś, kto będzie ją asekurował. Może to być jedna, a jeszcze lepiej dwie osoby. Takie są zasady bezpieczeństwa, o których nie wolno zapominać.

Warto także przypomnieć, że kto kąpie się w miejscu niedozwolonym może dostać mandat w wysokości do 250 zł.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Te produkty powodują cukrzycę u Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zamosc.naszemiasto.pl Nasze Miasto