Osoby starsze potrafiły wytrwać „na sztywno” długi czas przed aparatem fotograficznym. W końcu celem było utrwalenie swojego wizerunku dla potomności. Dzieci jednak wierciły się, płakały, uciekały. To niektórych fotografów przyprawiało niemal o chorobę nerwową. Często w takich warunkach w ogóle rezygnowano ze zdjęć. Bywałe też inaczej. Czasami, gdy wydawało się, że dzieci przed obiektywem były w miarę spokojne, na fotografii ich twarze wychodziły rozmazane, niewyraźne. Dlatego chwytano się rożnych sposobów.
Paski, gniazdka i podpórki
Jakich? Dzieci były przypinane do foteli paskami (widać to jednym ze zdjęć prezentowanych obok), zaczepami i specjalnymi sprężynowymi „uchwytami korpusu” lub po prostu wpychane „na sztywno” pomiędzy twarde poduszki. Czasami dokładano do tego specjalne podpórki do dziecięcych główek, aby... obraz ustabilizować.
Bywało, że opiekunowie musieli swoich milusińskich w ukryciu przytrzymywać zza przeróżnych konstrukcji stawianych w fotograficznym atelier. Stąd na zdjęciach często widzimy jakieś dziwne, tajemnicze „pagórki” okryte suknem, wzorzystymi materiałami czy kożuchami. Na niektórych widać też całe ludzkie postacie okryte ciemną materią (także widać to na jednej z fotografii). Czasami były to matki lub inni członkowie rodzin lub np. służący.
Czasami maluchy usadzani np. w specjalnych gniazdkach. Można się domyślać, że pod spodem takich „rozwiązań” krył się jeden z rodziców, lub częściej – służąca lub mamka (w tamtych czasach na zdjęcia mogli sobie pozwolić jedynie najbogatsi).
Mokre korki i głosy ptaków
Niełatwo było także spowodować, żeby maluch patrzył przez długi czas w jedno miejsce. Na to też były sposoby. Puszczano zatem pozytywki i poruszano kolorowymi skrawkami materiału. Takie zdjęcia nie było jednak łatwo wykonać. Podejmowali się tego pod koniec XIX wieku jedynie najlepsi fotografowie (niektórzy specjalizowali się tylko w uwiecznianiu małych dzieci). Musieli mieć oni nie tylko ogromne umiejętności, ale także nieprzebrane pokłady cierpliwości. Potrzebna była także ogromna pomysłowość.
Sprawdzonym sposobem było obracanie w butelce mokrym korkiem (wysoki dźwięk przykuwał uwagę bobasów), odpalanie zimnych ogni, pokazywanie mechanicznych zabawek lub głośne naśladowanie głosów zwierząt i ptaków. Dodatkowe trudności pojawiały się, gdy trzeba było sfotografować jednocześnie kilkoro małych dzieci. Nic dziwnego, że czasami takie zdjęcia trzeba było powtarzać w nieskończoność. Im bardziej fotograf był jednak pomysłowy, tym miał lepsze efekty i więcej pieniędzy w kasie.
Anonimowe dzieci
Dzisiaj takie stare zdjęcia ogląda się z wielką przyjemnością. Mają one także duże wzięcie wśród kolekcjonerów (zwykle fotografie dzieci są droższe od innych). Chodzi zwykle o fotografie wykonane w XIX i początku XX wieku, ale podobają się także młodsze. Niestety, wiele archiwalnych zdjęć, które można kupić na targach staroci czy na różnych portalach internetowych jest anonimowa. Często nie znamy też kontekstów zostały wykonane. Prawie zawsze może jednak zachwycać czułość jaka z nich przebija: pomimo upływu dziesiątek lat.
(zdjęcia ze zbiorów autora)
- "Pojedynki strzeleckie" przyciągnęły do Klubu Snajper ponad 120 uczestników [ZDJĘCIA]
- Studniówka ZST-K w Lublinie. Zabawa trwała do białego rana [ZDJĘCIA]
- Staszic odlicza dni do matury. Studniówka I LO w Lublinie [ZDJĘCIA]
- Lublin pod śnieżną pierzynką. Łopaty poszły w ruch [ZDJĘCIA]
- Studniówka "Paderewskiego" już za nami [ZDJĘCIA]
- Poloneza czas zacząć! Studniówka XXIII LO w Lublinie [ZDJĘCIA]
Tulia znowu w kwartecie i to jakim! Mlynkova zasila zespół!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?