Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

„Tajemnicza Polska” naszego regionu, czyli ariańska piramida i dom cadyka

Damian Stępień
Damian Stępień
Piramida od północno zachodniej strony
Piramida od północno zachodniej strony Jakub Kuza
Kim był Paweł Orzechowski i dlaczego zbudował piramidę? Co skłoniło cadyka z Kocka, aby do śmierci zamknąć się w modlitewni? O tym rozmawiamy z Jakubem Kuzą, autorem książki „Tajemnicza Polska”.

Kiedy miał pan ostatnio okazję przeczytać książkę „Pan Samochodzik i zagadki Fromborka”?

Bardzo często wracam nie tylko do tej, ale i innych książek z tej serii. Zwłaszcza kiedy jest kryzysowy wieczór i smutny klimat za oknem. A fabuły znam na tyle dobrze, że mogę otworzyć na dowolnej stronie i z marszu świetnie się bawić. Zawsze sprawia mi to ogromną przyjemność, a wiem, że osób wracających nieustannie do prozy Nienackiego jest wiele

Pytam się nie bez powodu, bo we wstępie do książki „Tajemnicza Polska” pisze pan, że to właśnie ta pozycja z młodych lat w pewnym sensie ukształtowała pana podróżniczą pasję. Czy jednak w dorosłym życiu trudno było pożegnać się z pracą i ruszyć w wędrówkę po Polsce?

To był splot okoliczności. Potrzebowałem takiej zawodowej przerwy i akurat wtedy odezwało się do mnie wydawnictwo z propozycją napisania takiej właśnie książki.

Powiedziałem sobie: „Dlaczego nie?”. Od wczesnej wiosny rozpocząłem więc prace nad „Tajemniczą Polską”. Śmiało mogę powiedzieć, że to były jedne z najciekawszych i najbardziej fascynujących miesięcy w moim życiu.

W „Tajemniczej Polsce” ukazuje pan wyjątkowe, nietypowe i ciekawe miejsca w naszym kraju. Nie ukrywam, że szczególnie chciałbym skupić się na tych dwóch punktach na pana mapie, które dotyczą woj. Lubelskiego. Rozpocznijmy od Krynicy i ariańskiej piramidy. Przyznaję, że gdy rozpoczynałem ten rozdział czułem się niczym młody Indiana Jones. A pan jak wspomina odkrywania tajemnic tego miejsca?

Moim wspaniałym przewodnikiem na miejscu był pan doktor Konrad Grochecki z Muzeum Regionalnego w Krasnymstawie, którego jako dziecko zabrali w to miejsce rodzice. Piramida zrobiła na nim piorunujące wrażenie, ale pewnie nie przypuszczał, że wróci tu, badać ją jako archeolog. Jeszcze kilkadziesiąt la temu krajobraz Góry Arianki wyglądał zupełnie inaczej – piramidę na odsłoniętym szczycie wzgórza widać było z odległości nawet kilkunastu kilometrów. Taki był zresztą zamysł jej fundatora. Teraz rośnie tam młody sosnowy las, który całkowicie zasłonił interesujący nas obiekt przed wzrokiem ciekawskich. Pierwsze wrażenie dzięki temu było o wiele bardziej spotęgowane. Nie spodziewałem się, że posępna piramida wyłoni się tak nagle i niespodziewanie zza drzew.

Powróćmy do piramidy, z którą ściśle powiązany jest jej fundator, czyli Paweł Orzechowski. Kim był?

Paweł Orzechowski był jednym z najbliższych współpracowników Jana Zamojskiego i znanym wówczas przedstawicielem rodzimego nurtu reformacyjnego - braci polskich. Arianami nazywali ich złośliwie religijni przeciwnicy, najczęściej nie byli to nawet katolicy, ale kalwini. Wywrotowy był przede wszystkim ich program społeczny – sprzeciwiali się prowadzeniu wojen, odrzucali karę śmierci i niezwykle krytycznie oceniali pańszczyznę. W zborach ariańskich kobiety mogły wygłaszać nauki i interpretować Biblię, a małżeństwo rozumiano jako związek oparty na zasadzie równości i partnerstwa. Jak na przełom XVI i XVII wieku, były to poglądy naprawdę rewolucyjne. Historyk Paweł Grzybowski uważa wręcz, że spuścizna intelektualna braci polskich to najciekawszy wkład Polski w kulturę całej ludzkości.

Sam Paweł Orzechowski zasłynął erudycyjną i niezwykle kulturalną polemiką z atakami katolików czy kalwinów. A jeśli chodzi o piramidę, to zaplanował jej postawienie, bo jako brat polski nie mógł być pochowany na cmentarzu katolickim. Prawdopodobnie taki obiekt podpatrzył w Rzymie, a realizację pod Krasnymstawem zakończył na przełomie XVI i XVII wieku.

Wokół piramidy narosło wiele legend. Jedna z nich głosi, że była połączona tunelem z Krupem. Jakie tajemnice może nadal skrywać?

Z piramidą wiążą się bardzo ciekawe podania datowane co najmniej od XIX wieku jak np. wspomniany tunel. Tę hipotezę zdecydowanie należy włożyć jednak między bajki. Odległość między piramidą a zamkiem to kilka kilometrów. Taka inwestycja byłaby w zasadzie niemożliwa do realizacji, a jej koszty byłyby astronomiczne.

Natomiast są różne pogłoski, które nie brzmią wcale mniej ciekawie. Z całą pewnością możemy powiedzieć, że pod piramidą znajduje się zasypana krypta.

Według dawnych podań poza trumnami Orzechowskich znajdują się też tam skarby. W kontrreformacyjnej narracji pojawiał się motyw, że za zdradą katolickiej wiary stoi pakt z diabłem. Oczywiście pakt sowicie wynagrodzony. A

Paweł Orzechowski był zamożnym człowiekiem. Stąd legenda o wielkim majątku pochowanym razem z nim.

Ciekawe, że strach przed demonami, o czym pisał w XIX wieku etnograf Oskar Kolberg, sprawiał że ludzie bali się penetrować to miejsce. Obecnie trwają badania archeologiczne, które pozwolą zweryfikować te wszystkie sensacyjne wiadomości.

Przenieśmy się teraz do Kocka i poznajmy Menacha Mendela Morgensterna. Czy mógłby pan przybliżyć jego postać?

Menachę Mendel Morgenstern był XIX-wiecznym cadykiem, czyli przedstawicielem nowego nurtu wśród polskich Żydów - chasydyzmu.

Chasydyzm, obecnie ruch bardzo kosmopolityczny, powstał właśnie w Polsce, po strasznej rzezi Żydów jaka miała miejsce w trakcie powstań kozackich w XVII wieku. Był to kierunek bardzo antydogmatyczny stawiający bardziej na połączenie modlitwy ze śpiewem, radością w różnych aspektach życia.

Chasydyzm był ruchem bardzo zdekoncentrowanym. W każdym miasteczku, czy to była Kołomyja, Bełz, czy Czarnobyl był cadyk, jego rodzina, czasami kilku uczniów, którzy tworzyli swoisty mikroświat. Dla mieszkańców takie miasteczka, sztetlu, cadyk był centrum świata, jedynym autorytetem, który nauczał, rozstrzygał spory.

Morgenstern był takim właśnie nauczycielem, który wędrował po Lubelszczyźnie szukając miejsca, gdzie mógłby osiąść na stałe. W większości miejsc nie witano go z entuzjazmem, a w Kocku nawet obrzucono go kamieniami. Sam Morgenstern skomentował ten epizod bardzo optymistycznie mówiąc, że „oto ludzie, którzy nie są obojętni wobec spraw ostatecznych!”. Pomimo tego powitania, a może właśnie przez to jak ono wyglądało, postanowił zostać właśnie tam i założyć dynastię chasydzką.

I to właśnie w Kocku doszło do dziwnego wydarzenia, które czyni historię Morgensterna tak ciekawą…

Dziesięć lat po decyzji o osiedleniu w Kocku doszło do niesamowitego skandalu. Bardzo ciężko dziś dojść, co dokładnie się wydarzyło. Różne podania mówią, że cadyk Morgenstern zbuntował się przeciwko Bogu, Pismu, Nauce o Bogu. Pewnego wieczoru zaczął krzyczeć, że człowiek nie może odpowiadać za swoje grzechy ponieważ jest cząstką Boga ze wszelkimi swoimi zaletami jak i wadami. Dlatego nie będzie też żadnego Sądu Ostatecznego. Wszystko to miało miejsce

w noc szabasową. Prawdopodobnie w bożnicy, gdzie cadyk miał też pogasić świece i rzucać świętymi naczyniami.

Zgromadzeni chasydzi nie wiedzieli co się dzieje. Uznali, że został opętany przez diabła. Jego autorytet runął. Po tym zdarzeniu Morgenstern zamknął się w izdebce przylegającej do bożnicy. Tam według wszelkich podań został do śmierci, czyli aż przez dwadzieścia lat.

Jak mogło wyglądać jego życie w odosobnieniu i czy faktycznie przestrzegał narzuconego samemu sobie zakazu?

Jest wiele badań naukowych, które stawiają pod znakiem zapytania na ile ta asceza była konsekwentna. Pan Grzegorz Miliszkiewicz z Muzeum Wsi Lubelskiej dotarł do bardzo ciekawych dokumentów, które świadczą m.in. o tym, że cadyk już po swojej decyzji o odosobnieniu spotkał się z notariuszem. Oczywiście można założyć, że to sam notariusz odwiedził Morgensterna. Okazało się też jednak, że w trakcie odosobnienia cadyk miał spłodzić z żoną syna, co już stawia pod dużym znakiem zapytania realia tego pustelniczego życia. Niektórzy chasydzi żartowali, że cadykowi w sprawieniu sobie potomka mógł dopomóc ktoś inny.

A jak pan wspomina wejście do modlitewni Morgensterna?

Ze wszystkich miejsc, które opisuje w swojej książce „Tajemnicza Polska”, to było jedno z najciekawszych doświadczeń i najbardziej wzruszających. W Kocku pierwszy raz byłem w 2014 roku. Wtedy zobaczyłem ten budynek, tzw. narożny dom z wieżyczką, nazywany przez miejscowych „Rabinówką”.

Już wtedy wzbudził moje zainteresowanie m.in. ze względu na ciekawą dziesięcioboczną wieże drewnianą. Zacząłem szukać w Internecie informacji na ten temat i zacząłem poznawać całą tę historię. Wtedy jednak nie miałem odwagi, aby zapukać do mieszkańców i poprosić o wpuszczenie mnie na strych.

Dopiero po latach, gdy zapadła decyzja o powstaniu książki, stwierdziłem że muszę tam wrócić. Z pomocą pani Sylwii Dmowskiej z Kocka, która jest ekspertką od żydowskich historii, udało mi się dotrzeć do gospodarzy. Wbrew moich obawą byli bardzo przychylni i bardzo ciepło nas przyjęli. Nie jest obecnie miejsce zbyt często odwiedzane, ze względu na to że po pożarze wszystko jest tam w bardzo złym stanie i zwiedzanie nie jest zbyt bezpieczne – gospodarze nikogo nie wpuszczają już na górę, a dawniej do tego miejsca pielgrzymowały tłumy chasydów z całego świata. Podejrzewam, że byłem jedną z ostatnich osób, która miała szczęście zobaczyć modlitewnię Morgensterna w środku.

W swojej książce poddaje pan w wątpliwość czy wspomniany obiekt, który uznawany jest za miejsce odosobnienia Morgensterna faktycznie nim był. Do jakich wniosków pan dochodzi, to już pozostawmy czytelnikom „Tajemniczej Polski”. Nie zdradzajmy wszystkiego. A już na koniec. Czy możemy spodziewać się drugiej części.

Bardzo bym chciał. Miejsc, które chciałbym opisać, jest co najmniej drugie tyle. Jeżeli będzie tylko zainteresowanie wśród czytelników, to jestem gotowy do kolejnych podróży i pisania.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lubelskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto