Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Stefan Darda: Akcja "Czarnego Wygonu" miała mieć miejsce na Podkarpaciu!

Tomasz
Tomasz
Kinga Kuźniar (malutka2012)
W Filii Nr 3 WiMBP przy ul. Krzyżanowskiego 6 odbyło się spotkanie ze Stefanem Dardą - wybitnym autorem powieści grozy. Pretekstem do spotkania były obchody Światowego Dnia Książki i Praw Autorskich.

Stefan Darda przygodę z pisarstwem rozpoczął w 2006 roku, w wieku 35 lat, gdy jeszcze pracował w Urzędzie Celnym i łączył obowiązki zawodowe ze swoją pasją. Jego debiutancka powieść "Dom na wyrębach" okazała się hitem i już w 2009 roku została nominowana do prestiżowej Nagrody im. Janusza A. Zajdla. Zachęcony sukcesem, kontynuował pisanie, co zaowocowało kolejnymi książkami. Obecnie fani czekają na powieść kończącą cykl "Czarny Wygon".

Zobacz zdjęcia ze spotkania ze Stefanem Dardą

Swoje spotkanie Stefan Darda rozpoczął od ciekawostki, iż pierwotnie akcję "Czarnego Wygonu" chciał umiejscowić na terenie Podkarpacia. Plany były dość konkretne i zaawansowane - dotyczyły wschodnich rejonów Beskidu Niskiego i zachodniej części Bieszczadów. Wynikały one stąd, iż autor jest niesamowicie zafascynowany tym regionem, jak i jego kulturą. Poza tym, motyw przeklętej wioski idealnie pasował do opuszczonych dzisiaj miejscowości, w których niegdyś tętniło życie. Jednak w trakcie przygotowań do napisania pierwszej z tego cyklu książki, autor znalazł się na swoim rodzinnym Roztoczu i doszedł do wniosku, iż Słoneczna Dolina będzie bardziej właściwa dla zbudowania całej fabuły. Szczególnie, że i ta okolica owiana jest pewną tajemnicą wynikającą z ludowych wierzeń i legend. Uwagę Dardy zwróciły pogłoski o dźwięku bijących dzwonów dobiegających z kościoła, który kiedyś zapadł się pod ziemię wskutek zawarcia przez kogoś paktu z diabłem.
Stefan Darda opowiadał o swoich początkach i rozterkach związanych z obraniem nowej ścieżki życiowej:
Równolegle przez dłuższy czas pracowałem i pisałem książkę, dlatego, że ciężko było tak sobie wstać rano i pomyśleć: będę pisarzem, zaczynam pisać książkę, a jednocześnie idę i składam wymówienie. (...) Od momentu kiedy zacząłem pisać książkę do rezygnacji z pracy minęło prawie pięć lat. Był to okres bardzo trudny dla mnie, ponieważ po wydaniu pierwszej książki pojawiła się taka nadzieja, że może uda mi się zmienić moje życie, które mi nie odpowiadało, jeśli chodzi o zawód. Bycie urzędnikiem nigdy nie było szczytem moich marzeń i chyba nie przystaje do mojego charakteru. Kiedy w czasie studiów aktywnie uczestniczyło się w życiu artystycznym i w przedsięwzięciach turystycznych, to później ciężko jest przestawić się na taką szarzyznę. Gdy pojawiła się taka szansa - chwyciłem się jej bardzo kurczowo. Wiązało się to z bardzo wytężoną pracą. Ja nie miałem przez ten czas praktycznie żadnych urlopów, czy weekendów. Każdy urlop to było pisanie. Weekendy podobnie. Właśnie to na dłuższą metę było najtrudniejsze: żeby pójść na osiem godzin do urzędu, a potem przyjść, jakąś klapkę sobie w mózgu przestawić i nagle tworzyć powieści.
Wśród zadawanych z widowni pytań nie obyło się bez tych, które dotyczących dalszych planów zaproszonego pisarza. Stefan Darda bardzo chętnie udzielał na nie odpowiedzi. Cykl "Czarny Wygon", który niepostrzeżenie rozrósł się to czterech części przesunął w czasie przedsięwzięcie dotyczące zbioru opowiadań, jak i książki nawiązującej do "Domu na wyrębach", ponieważ - jak sam mówi - stęsknił się za wyrębami, a i czytelnicy chcieliby do nich wrócić. Darda wyjaśnił, dlaczego od razu nie nawiązał do pierwszej powieści, tylko zaczął pisać coś całkowicie odmiennego:
"Dom na wyrębach" pisałem, kiedy jeszcze pracowałem w Urzędzie Celnym w Przemyślu i, po pierwsze, nie wiedziałem, czy jest za co to wydać. A po drugie, jeśli tak, to nie wiedziałem, jak potoczą się moje dalsze losy. I kiedy tę książkę napisałem, kiedy ona została dobrze przyjęta - bałem się bardzo, aby nie zostać zaszufladkowanym. Jakoś włożony na półkę, na której jest napisane "Wyręby" - i wszyscy będą mówić: Darda, to ten, co w kółko pisze o tym samym. Także pomyślałem, że spróbuję innej stylistyki, innej narracji, innego miejsca, które opisuję - i jeśli to się sprawdzi, to może będę mógł poradzić sobie później, kiedy zechcę zostać autorem zawodowym. Ponieważ jakoś się sprawdziłem i wydaje mi się, że ten cykl to jest naprawdę coś innego, to z chęcią wrócę jeszcze raz do wyrębów.
Zgromadzeni fani mogli również usłyszeć, czemu zaproszony gość wybrał taki gatunek literatury i jego opinię na temat porównań swojej twórczości do Stephena Kinga:
To jest gatunek najbliższy temu, co mnie fascynuje - czyli położone na uboczu jakieś niewielkie miejscowości, nawiązania do kultury ludowej, które staram przemycać również w powieściach. Mam taką naturę, że dużo myślę o takich mrocznych rzeczach. Poza tym, czytam chętnie grozę, chociażby Kinga, którego bardzo lubię (...) Takich porównań jest bardzo dużo. Mamy niestety coś w rodzaju takich kompleksów narodowych, że zawsze musimy się porównywać do kogoś innego i dopóki Polak nie zostanie porównany do kogoś z zagranicy, to trudno uwierzyć, że coś na jakimś tam poletku udało mu się osiągnąć. Tego typu porównania nie mogą mnie w jakiś sposób dotykać, czy denerwować, ponieważ są to porównania do mistrza gatunku.
Pytań wielbicieli twórczości Stefana Dardy nie było końca. Kolejne dotyczyły systemu pisania i tego, czy autor trzyma się w jakiś ramach czasowych podczas procesu twórczego:
Kiedyś dobrze pisało mi się w nocy, ale być może dlatego, że nie mogłem pisać w dzień, bo pracowałem. Wydaje mi się, że najbardziej jasny umysł mam pomiędzy dziesiątą, a drugą w dzień. Teraz traktuję to bardziej jak pracę, niż hobby, bo kiedy pisałem książkę, o której nie wiedziałem, czy zostanie wydana, to mogłem to traktować luźniej: jak mam ochotę trochę popisać, to popiszę. Obecnie staram się zachowywać określone, jednolite pory.
Stefan Darda opowiedział także o pisaniu od kuchni - o tym, jaki stworzył sobie system, by nie popełniać błędów merytorycznych:
Ja sobie spisuję cały czas różne rzeczy. Mam taką tablice korkową, na której przypinam różne sprawy, o których staram się nie zapomnieć. Nie da się pracować wyrywkami. Trzeba do tych książek wracać regularnie, by czegoś nie pomylić. Napisałem na własny użytek takie staszczenie, na której stronie, w której książce, co i gdzie mogę znaleźć.
Autor zapowiedział także swoją najnowszą książkę:
Bisy będą miały dwa tomy. Drugi tom będzie właśnie za miesiąc. To jest jedna całość. Fabuła zamyka się w ciągu tygodnia. Początek tej książki, czyli pierwszy rozdział zaczyna się w Wielką Niedzielę 2007 roku, a koniec ostatniego rozdziału zamyka się w niedzielę Miłosierdzia Bożego tego samego roku. Każdemu rozdziałowi odpowiada jeden dzień.
Spotkanie z pretendentem do tytułu mistrza polskiej grozy zakończyło się gromkimi brawami, po których Darda chętnie wpisywał dedykacje do swoich książek i pozował do wspólnych zdjęć. 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Stefan Darda: Akcja "Czarnego Wygonu" miała mieć miejsce na Podkarpaciu! - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na zamosc.naszemiasto.pl Nasze Miasto