Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rocznica okrutnej rzezi ludności cywilnej warszawskiej Woli. Podkomendni „rzeźnika Warszawy” prześladowali także mieszkańców Zamojszczyzny

Bogdan Nowak
Bogdan Nowak
Esesmani z pułku Dirlewangera maszerujący ulicą Chłodną w Warszawie. Fot. Wikipedia.
Esesmani z pułku Dirlewangera maszerujący ulicą Chłodną w Warszawie. Fot. Wikipedia. archiwum
W skład brygady Oskara Dirlewangera wchodziły dwa bataliony, kompania przeciwpancerna oraz kompania miotaczy min. W 1944 r. jednostka liczyła 860 osób. Wówczas wcielono do niej dodatkowych 2,5 tys. żołnierzy. Kilka dni po wybuchu Powstania Warszawskiego brygada została użyta do okrutnej walki przeciwko powstańcom. Uczestniczyli też w bezprecedensowych rzeziach ludności cywilnej.

5 sierpnia kryminaliści dowodzeni przez Dirlewangera - wspólnie z innymi, niemieckimi oddziałami - wkroczyli na warszawską Wolę. Tam odbyła się masowa rzeź cywilnej ludności. Ludzi wyganiano z domów i pędzono na miejsca straceń. Systematycznie popalano także budynki w tej dzielnicy miasta. Ocenia się, że podczas tej masakry zginęło prawdopodobnie ponad 40 tys. osób. Potem batalion Dirlewangera uczestniczył także w wielu innych, bestialskich akcjach pacyfikacyjnych, które przeprowadzono w Warszawie.
Owych żołdaków poznano także na Zamojszczyźnie. Ich zbrodnie przerażały nawet niemieckich żołnierzy.

"Dirlewanger stał ze swymi ludźmi i się śmiał. Przez plac pędzili pielęgniarki z (...) lazaretu, nagie z rękami na głowie. Po nogach ciekła im krew. Za nimi ciągnęli lekarzy z pętlą na szyi (...). Szli pod szubienicę, na której kołysało się już kilka ciał. Kiedy wieszali jedną z sióstr, Dirlewanger odkopał jej cegłę spod nóg" – wspominał po wojnie jedną z egzekucji Mathias Schenk, Belg, który jako niemiecki saper szturmowy służył w Warszawie.

Żołnierz widział też inne "wyczyny" Dirlewangera i jego podkomendnych. "Wysadziliśmy drzwi, chyba do szkoły. Dzieci stały w holu i na schodach. Dużo dzieci. Rączki w górze. Patrzyliśmy na nie kilka chwil zanim wpadł Dirlewanger" – wspominał Schenk. "Kazał zabić. Rozstrzelali je, a potem po nich chodzili i rozbijali główki kolbami. Krew ciekła po tych schodach. Tam w pobliżu jest teraz tablica, że zginęło 350 dzieci. Myślę, że było ich więcej, z 500".

Oskar Dirlewanger był uważany za uosobienie zła, a dowodzonych przez niego kryminalistów w mundurach uznawano za bestie w ludzkich skórach. Pułk SS "Dirlewanger" (zwano go także brygadą "Dirlewanger") zdobył ponurą sławę. Z wielu powodów. Tylko 5 proc. jego składu stanowiły osoby wcześniej nie karane. Aż 50 proc. stanowili natomiast niemieccy kryminaliści, których warunkowo zwolniono z więzień. Reszta była dezerterami z innych armii oraz volksdeutschami. W 1940 r. oddział Dirlewangera został przydzielony do dystryktu lubelskiego Generalnego Gubernatorstwa.

"W listopadzie (1941 r.) przeprowadzono próbną operację, w czasie której z siedmiu wiosek wysiedlono ponad 2 tysiące Polaków, żeby zrobić miejsce dla 105 rodzin volksdeutschów przybyłych z dystryktu radomskiego" – czytamy w książce Martina Winstone pt. "Generalne Gubernatorstwo. Mroczne serce Europy Hitlera". "Ewakuację przeprowadzili członkowie brygady SS dowodzonej przez Oskara Dirlewangera (...). Odilo Globocnik (chodzi o dowódcę SS i policji na dystrykt lubelski) wykorzystywał już wcześniej ludzi Dirlewangera jako załogę obozu pracy w Bełżcu w 1940 r. oraz obozu Janowskiego w 1941 r. Sięgnięcie po takich ludzi oznaczało, że akcja nie miała być przeprowadzona delikatnie".

O uczestnictwie SS-Sonderkomando Dirlewanger w tzw. próbnym wysiedleniu Zamojszczyzny pisali także inni historycy. Ta duża, niemiecka operacja została przeprowadzona w dniach 6-25 listopada 1941 r. Wysiedlono wówczas m.in. mieszkańców Wysokiego, Białobrzegów, Bortatycz, Huszczki Małej i Huszczki Dużej. W 1942 r. brygada Dirlewangera walczyła z partyzantką radziecką na Białorusi. Szczególnym okrucieństwem oddział wykazał się jednak podczas Powstania Warszawskiego.

W sierpniu 1944 pułk SS Dirlewanger został przydzielony do „Kampfgruppe Reinefarth”. Oddział odznaczał się szczególnym barbarzyństwem, mordując i gwałcąc tysiące cywilnych mieszkańców Warszawy. Zostało to przez niemieckie dowództwo docenione. W 1944 r. uhonorowało Dirlewangera Krzyżem Rycerskim Krzyża Żelaznego (Polacy nazwali go "rzeźnikiem Warszawy").

Po Powstaniu Warszawskim brygadę Dirlewangera skierowano na Słowację i na Węgry. Potem przeniesiono ją nad Odrę, dokąd dotarł w tym czasie front niemiecko-sowiecki. W tych walkach Dirlewanger został ranny. Gdy dochodził do zdrowia w bawarskim Altshausen, schwytały go francuskie oddziały okupacyjne. Został wówczas rozpoznany i dotkliwie pobity: podobno przez byłych polskich jeńców. Jako datę śmierci Dirlewangera podaje się 7 czerwca 1945 r.

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zamosc.naszemiasto.pl Nasze Miasto