Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Odszedł wspaniały człowiek, wielki miłośnik Zamościa. Dzisiaj odbędzie się pogrzeb Marka Jawora

Bogdan Nowak
Bogdan Nowak
Na zdjęciu Marek Jawor
Na zdjęciu Marek Jawor Bogdan Nowak
To wielka strata dla Zamościa. 11 grudnia zmarł Marek Jawor, regionalista, fotograf, wydawca oraz autor znakomitych publikacji. Jego piękny album pt. „Zamość. Miasto idealne” był wielokrotnie wznawiany. Dzisiaj odbędzie się pogrzeb pana Marka. Miał 67 lat.

Marek Jawor od urodzenia był związany z Zamościem. Fotografował od 1977 r. Wydał w sumie kilkadziesiąt publikacji na temat Zamościa, w łącznym nakładzie ponad 1 mln egzemplarzy. Niektóre z nich zostały przetłumaczone nawet na język japoński czy hebrajski. Rozmowy z panem Markiem zawsze były intelektualną przygodą. A o rodzinnym mieście mógł rozprawiać całymi godzinami. Tak opowiadał np. o kinie „Stylowy”, które działało kiedyś w dawnym kościele Franciszkanów na zamojskim Starym Mieście.

- Pierwsze seanse zawsze rozpoczynały się tam o godz. 16, nigdy wcześniej. Pamiętam, że widzów witał obszerny hol z okienkiem kasowym odgrodzonym od ludzi betonowym murkiem, rodzajem zapory. Nie bez powodu — wspominał Marek Jawor, kilka lat temu. - Seanse kinowe cieszyły się ogromnym powodzeniem. Przed niektórymi filmami ów hol był nabity dosłownie do ostatniego miejsca. Szpilki tam nie dałoby się wcisnąć.

Jednak jakoś trzeba było sobie radzić. Jak? Chłopcy z zamojskiej starówki typowali najmniejszego z kolegów i podnosili go do góry. Często taką osobą był mały pan Marek.

- Gdy już mnie podnieśli, na przebój, górą, po głowach i ramionach stojących ludzi jakoś przedzierałem się do kasy. Takie sceny można teraz czasami oglądać na koncertach popularnych zespołów - opowiadał pan Marek. - Kupowałem w kasie cały rulon biletów i wracałem do kolegów tą samą drogą. Ten trud się opłacał. Obejrzeliśmy wtedy wiele westernów i francuskich filmów kostiumowych. Patrzyliśmy na nie jak zaczarowani.

Pan Marek zapamiętał, że szczególnie chłopakom ze Starego Miasta spodobał się film fabularny pt. „Panienka z okienka”. Była to adaptacja powieści Jadwigi Łuszczewskiej „Deotymy” w reżyserii Marii Kaniewskiej.

- W tamtych czasach (chodzi o lata 60. ub. wieku) cały szpan polegał na tym, żeby siedzieć przed ekranem kinowym w pierwszym rzędzie, na tych twardych siedzeniach. W naszym pojęciu były to jednak miejsca ViP-owskie - opowiadał Marek Jawor. - To były zresztą ogólnie ciekawe czasy. Cała starówka tętniła życiem. Mieszkało na niej mnóstwo ludzi, pewnie pięć do sześciu tysięcy osób. Każda ulica była jakby małym miasteczkiem czy wsią, ze swoimi zwyczajami, troskami, powiązaniami itd.

To tylko przykład jednej z opowieści pana Marka. Każda z nich była niezwykle ciekawa, fascynująca, barwna. Ostatni raz spotkałem pana Marka, gdy stał wpatrzony w wystawę księgarni przy ul. Żeromskiego w Zamościu. Długo rozmawialiśmy o wydanych w ostatnich miesiącach książkach regionalnych, historii Izbicy oraz zamojskich, staromiejskich ulicach. Niestety takich spotkań z panem Markiem już nie będzie…

Pozostał wieli smutek, ogromny żal.

Dzisiaj odbędzie się pogrzeb Marka Jawora. Wystawienie urny z prochami zmarłego zaplanowano o godz. 12.30 w zamojskiej Katedrze. O godz. 13 zaplanowano tam mszę żałobną. Potem urna z prochami zostanie przewieziona na Cmentarz Parafialny w Zamościu.

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zamosc.naszemiasto.pl Nasze Miasto