Minęły dwa tygodnie protestu w Żurawlowie. Stanęły nowe namioty. ZDJĘCIA

Namioty gości z Litwy i z Warszawy stanęły po przeciwnej stronie ulicy od dotychczas okupowanych działek.
- Pozostaniemy tu dopóki będziemy mogli. Mieszkańcy Żurawlowa potrzebują wsparcia a działania firmy Chevron to gruba przesada. Nasze cel jest taki sam jak protestujących; chcemy, by koncern stąd wyjechał. Staramy się też zachęcać m.in. za pośrednictwem internetu do przyjazdy tutaj i dyżurowania razem z mieszkańcami - tłumaczy nam dwójka młodych mieszkańców Warszawy.

- Wszystkie sprawy ważne dla nas toczą się na górze a my musimy stać tutaj do czasu aż zapadnie jakaś decyzja. Z drugiej strony mieszkańcy muszą normalnie pracować w polu. I tak mamy duże opóźnienie - mówi Barbara Siegieńczuk z Żurawlowa - Dlatego zapraszamy do Żurawlowa i prosimy o wsparcie. Pole namiotowe jest szerokie. Zapraszamy, wszyscy się zmieszczą.

Mimo, że od rozpoczęcia protestu (od. red. 3 czerwca firma usiłowała postawić na działce płot, ale nie dopuścili do tego mieszkańcy Żurawlowa) minęły dwa tygodnie, na miejscu - poza początkową aktywnością wójta - nie pojawili się przedstawiciele władz żadnego szczebla. Firma Chevron i protestujący nie prowadzą też żadnych rozmów. Każda ze stron obstawia przy swoim i nie widać szans na porozumienie. Koncern nie udziela informacji o swoich dalszych planach co do terenu w Żurawlowie ograniczając się o stwierdzania, że plan budowy płotu na działce to część planu inwestycyjnego i, że firma ma wszelkie pozwolenia.

Przypominamy, że mieszkańcy podkreślają, że nie pozwalają na budowę płotu, bo firma zechce później zacząć tu wiercenia a przecież - jak mówią - Chevron wycofał wniosek o lokalizację wiertni na tym terenie. Protestujący podkreślają, że sprzeciwiają się wydobyciu gazu koło ich domostw głównie w obawie o środowisko i zasoby wody.