Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Madame de Sade" Yukio Mishima podczas Zamojskiego Lata Teatralnego

Lila Pietrusiewicz
Teatr Narodowy w Warszawie
Markiz Donatien-Alphonse-François de Sade – legendarny immoralista oglądany oczami kochających go kobiet. Misterne studium zakamarków wyjątkości kobiecej duszy kreślone z subtelnością największego powojennego dramatopisarza Japonii. Ludzka natura zaskakuje, kiedy łączy w sobie sprzeczności – miłość i nienawiść, dobro i okrucieństwo, moralność i rozpustę. Jednocześnie stawia znak równości między wolnością i złem - o czym przekonamy się podczas dzisiejszego spektaklu w Zamojskim Domu Kultury.

Słynna sztuka japońskiego dramatopisarza w inscenizacji Macieja Prusa.
Na niemal pustej scenie, w wysmakowanej geometrycznej scenografii Jagny Janickiej, każde wypowiedziane słowo wybrzmiewa z wielką mocą i przekonuje.

Według Mishima, każdy znak jest symbolem jakiejś formy natury ludzkiej, a więc gra działa jak alegoria. Opisuje je w następujący sposób. Madame de Sade (Renée) reprezentuje pobożne oddanie; Madame de Montreuil jest prawem, społeczeństwem i moralnością, Anne (młodsza siostra Renée) pokazuje kobiecą bezczelność i brak zasad; Madame de Simaine dla religii; Madame de Saint-Fond dla cielesnych pragnień, a Charlotte (opiekun domu) dla zwykłych ludzi .

_"W zderzeniu psychiki kobiet i drastycznych relacji w ich ustach rodzi się prowokacja. Ale nic by nie zadziałało bez aktorek Narodowego" _– pisał Przemysław Skrzydelski wSieci.

Aktorskie kreacje tworzą same kobiety: Dominika Kluźniak (Renée, Markiza de Sade), Ewa Wiśniewska (Madame de Montreuil), Milena Suszyńska (Anna), Aleksandra Justa (Baronowa de Simiane), Beata Ścibakówna (Hrabina de Saint-Fond), Anna Gryszkówna (Charlotta).

(…) Coś dusznego wisi w powietrzu, unosi się nad sceną, ponad wspaniale podawanymi zdyscyplinowanymi kadencjami idealnie dobranych aktorek Narodowego. Chodzi o duchotę przeczucia, że XVIII wiek wchłania XXI. Maciej Prus w oszczędnej, niemal ascetycznej adaptacji nie kokietuje tego rodzaju odkryciami wprost. Nie potrzebuje współczesnych piosenek, kostiumów, dialogów pożyczonych z innych utworów. Prus wie, że to, co najważniejsze, czyli najgroźniejsze, kryje się w słowie. Święta dziwka, hrabina de Saint-Fond, grana świetnie przez Beatę Ścibakównę, obnosi się ze szpicrutą, ale to jej słowa, beznamiętne spojrzenie stanowią największą siłę i przekleństwo (…)."Z fotela Łukasza Maciejewskiego: Dobra zmiana"
Łukasz Maciejewski, AICT, 22-08-2016
BEATA ŚCIBAKÓWNA O SZTUCE
Źródło: ZDK

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Filip Chajzer o MBTM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zamosc.naszemiasto.pl Nasze Miasto