Kampanii wyborczej nie można prowadzić w urzędach i właśnie przez to kłopoty ma minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.
W środę komisarz wyborczy w Zamościu zawiadomił policję o niedawnej agitacji wyborczej na terenie zamojskiego urzędu miasta.
Była to konferencja prasowa, podczas której Ziobro udzielił poparcia startującemu w wyborach z listy PiS Marcinowi Romanowskiemu.
Policja już zaczęła wyjaśniać sprawę, a w czwartek minister w Lublinie zachęcał do głosowania na Jana Kanthaka, szefa gabinetu politycznego Ziobry i jednocześnie kandydata PiS do Sejmu.
Żeby nie było wątpliwości, sam Ziobro uprzedził, że to spotkanie wyborcze.
- Jako prawnik od wielu lat wspiera mnie w działaniach naprawiania wymiaru sprawiedliwości - mówił o Kanthaku minister i reklamował podwładnego: - Powiedziane jest, że ostatni będą pierwszymi - nawiązywał do ostatniego miejsca na liście wyborczej Kanthaka.
Tym razem wpadki nie było, bo konferencja odbyła się w hotelu. O sprawie zamojskiej Ziobro mówił tak:
- Prawo jest równe wobec wszystkich. Nie ma tu wyjątków. To moje stanowisko dotyczy zarówno ministra jak i wiceministra sprawiedliwości - i dodał: - W czasie spotkania w Zamościu polegałem na organizatorach, a sam niczego nie sprawdzałem. Kiedy po fakcie dowiedziałem się, że jest taka sytuacja, organizatorzy zapewniali mnie, że ta sala miała być rzekomo wynajęta i dysponują opiniami prawnymi, które wskazują, że nie doszło do wykroczenia.
Minister obiecał, że teraz uważniej będzie interesował się, w jakiej sali jest na konferencji prasowej.
Od tej wpadki politycy zwracają większą uwagę na to, gdzie spotykają się z mieszkańcami.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?