Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Konflikt w prawosławnej parafii. W tle stosunek do rosyjskiej inwazji na Ukrainę. „Odczuwa się tam wrogi stosunek do ukraińskiej tradycji"

Tomasz Nieśpiał
Tomasz Nieśpiał
fot. Małgorzata Genca
Prezes Towarzystwa Ukraińskiego w Lublinie odchodzi z parafii prawosławnej pw. św. Piotra Mohyły. – Nie ma tam atmosfery, w której prawosławni Ukraińcy mogliby poczuć się jak w swoim Kościele – tłumaczy Grzegorz Kuprianowicz.

Sprawa wyszła na jaw kiedy dr Grzegorz Kuprianowicz, znany lubelski historyk i prezes Towarzystwa Ukraińskiego w Lublinie opublikował na Facebooku wpis, w którym poinformował o „smutnym dniu w życiu kościelnym” jego rodziny.

„Nie możemy być już parafianami prawosławnej parafii św. Piotra” – napisał dr Kuprianowicz. Jako powód podał zachowanie proboszcza ks. mitrata Mirosława Wiszniewskiego, który jego zdaniem „po raz kolejny pokazał wrogi stosunek do ukraińskiej tradycji, a nawet prawa prawosławnych Ukraińców do modlitwy za to, co dla nas ważne i drogie”.

Jak przekonuje we wpisie dr Kuprianowicz, ks. Wiszniewski przez lata próbował stopniowo wyeliminować kolejne elementy ukraińskiej tradycji w życiu parafii, która powstała kilkanaście lat temu dla ukraińskiej wspólnoty prawosławnej Lublina. Z jego internetowej refleksji wynika, że w parafii pw. św. Piotra nie ma atmosfery, w której prawosławni Ukraińcy mogliby poczuć się jak w swoim Kościele.

„Wręcz przeciwnie, odczuwa się tam wrogi i negatywny stosunek do ukraińskiej tradycji cerkiewnej i narodowej” – uważa Grzegorz Kuprianowicz.

Ks. mitrat Mirosław Wiszniewski potwierdza, że parafia powstała z myślą o Ukraińcach, którzy chcą słuchać kazań w języku ukraińskim i brać udział w nabożeństwach z wymową ukraińską.

- I tak się dzieje – zapewnia duchowny. Ale zauważa też, że dla części wiernych czytanie tekstów liturgicznych, czy psalmów jest problemem. - Przychodzą też do nas Białorusini, czy Polacy i nie zawsze są to osoby ukraińskojęzyczne. Nie każdy potrafi też czytać w języku cerkiewnosłowiańskim z wymową ukraińską – tłumaczy ks. mitrat Mirosław Wiszniewski.

Dla Grzegorza Kuprianowicza momentem zwrotnym okazały się wydarzenia z minionej niedzieli, kiedy podczas nabożeństwa została odczytana złożona przez dr Kuprianowicza tradycyjna zapiska, czyli modlitwa w intencji „niewinnych ofiar rosyjskiej agresji na Ukrainę”.

Taka intencja nie spodobała się ks. mitratowi Mirosławowi Wiszniewskiemu, który jeszcze tego samego dnia w mediach społecznościowych napisał tak: „Dziś podczas panichidy przeczytałem zapiskę, która przeczy zasadom moralnym cerkwi. Przepraszam, ale nigdy nie wezmę udziału w tej manipulacji. Czułem się jak roskolnik, unita, czy inny judasz”.

Te słowa sprawiły, że Grzegorz Kuprianowicz wraz z rodziną postanowił opuścić parafię pw. św. Piotra Mohyły i zostać parafianinem innej lubelskiej parafii prawosławnej pw. Przemienienia Pańskiego. „Nie widzimy możliwości bycia wiernym parafii prowadzonej przez takiego człowieka” – czytamy w facebookowym wpisie prezesa Towarzystwa Ukraińskiego w Lublinie.

W rozmowie z „Kurierem” Grzegorz Kuprianowicz potwierdza, że po prawie 20 latach odchodzi z parafii, którą współtworzył.

- Nie chciałbym jednak dodatkowo komentować tej bolesnej dla nas sytuacji z minionej niedzieli – oświadcza.

Tymczasem ks. Wiszniewski sprawę tłumaczy tak: - Podczas każdego nabożeństwa modlimy się za te ofiary, których wojna dotknęła, wygłaszane są też prośby o pokój dla narodu ukraińskiego, ale zapiski powinny dotyczyć konkretnej osoby, wymienionej z imienia, bo modlimy się za każdego indywidualnie.

Duchowny zapewnia też, że jego celem nie było negowanie agresji rosyjskiej na Ukrainie.

– Ubolewamy nad tym co się dzieje i pomagamy uchodźcom. Codziennie jeździmy na granicę, a jeśli trzeba udzielamy pomocy w Lublinie – podkreśla ks. mitrat.

Kiedy pytamy o to, czy liczy na powrót znanego parafianina, odpowiada tak: - Drzwi do naszej świątyni są otwarte, ja ze świątyni nikogo nie wyprowadzałem, ale też na siłę nikogo nie będę ciągnął.

Andrzej Boublej, rzecznik prasowy prawosławnej diecezji lubelsko-chełmskiej o konflikcie w parafii św. Piotra Mohyły dowiedział się od dziennikarza „Kuriera”. - Nie znam sprawy, więc trudno mi się do tego odnosić – mówi Andrzej Boublej. Ale przypomina, że po wybuchu wojny na Ukrainie arcybiskup lubelski i chełmski Abel wydał specjalną odezwę, w której rosyjska agresja została potępiona.

„Inwazja wojsk rosyjskich na Ukrainę budzi w nas zarówno poczucie zagrożenia, jak i głęboki sprzeciw. Zostały bowiem pogwałcone nie tylko prawa gwarantujące suwerenność i niezależność Ukrainy, ale również fundamentalne prawo człowieka do życia” – czytamy w dokumencie podpisanym przez abp Abla.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto