Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gdzie się podziały dwa bezdomne psy ze Skierbieszowa?

Joanna Nowicka
Gdzie się podziała czarna suczka i rudy pies, bezdomne psy ze Skierbieszowa?
Gdzie się podziała czarna suczka i rudy pies, bezdomne psy ze Skierbieszowa? Anna Al Jorani
Dwa małe kundelki mieszkały w Skierbieszowie przez dwa lata – dokarmiali je mieszkańcy miejscowości. W ubiegłym tygodniu psiaki pojechały w gminnym strażackim samochodzie… no właśnie, gdzie? – Do dobrych ludzi – zapewnia gmina. – Akurat – komentują mieszkańcy i obrońcy zwierząt. Gdzie zatem są psy? Tego nie wiadomo. Wiadomo jednak, że jeden z nich był pogryziony, najprawdopodobniej przez lisa.

- To był pies i suczka, bardzo zżyta para – mówi Anna Al Jorani z Sadów obok Skierbieszowa, która pomagała psom – Dawałam ogłoszenia w Internecie. Chciałam, by ktoś się nimi zajął. Tym bardziej, że w pewnym momencie niektórzy zaczęli rzucać w psy kamieniami i petardami. Po tym te stały się agresywne. Zaczęły gryźć.

Około 10 dni temu bezdomna suczka przyszła do pani Anny ubrudzona gliną i zakrwawiona. Kobieta podejrzewa, że pogryzł ją lis. O sprawie poinformowała wójta bojąc się, że nieszczepiony pies mógł zostać zakażony wścieklizną: - Po pogryzieniu suczka ugryzła kilka osób – mówi kobieta.

W miniony czwartek pani Anna została poproszona przez pracownika gminy o pomoc w umieszczeniu psów w wozie strażackim. Zrobiła to, bo usłyszała zapewnienie, że psy jadą do chełmskiego schroniska.

Czy tak się faktycznie stało? – Nie. Trafiły do pewnego mężczyzny, który zadzwonił do nas w ostatniej chwili i powiedział, że zabierze psy, bo widział ogłoszenia w internecie. Nie wiem kto to, nie znam nazwiska. Umówiliśmy się gdzieś pomiędzy Wojsławicami a Stadarnia. Koło pola. Nie zauważyłem, żeby któryś był pogryziony – mówi Wiesław Gardżała z UG Skierbieszów i zapewnia – Przecież nie zabiłbym psów. Mam serce. Nie wiem po co ta afera.

Al Jorani nie wierzy w te zapewnienia: - Ja pomagałam wprowadzić psy do samochodu. Potem pan Gardżała odjechał. Kiedy ktoś miałby zadzwonić?! – denerwuje się kobieta.

Podobnie do sprawy podchodzi Krystyna Pomarańska z Fundacji Elpis Nadzieja dla Zwierząt: - W internetowym ogłoszeniu był tylko numer telefonu pani Anny. Nie wiem jakim cudem i kiedy ktoś miał zadzwonić i powiedzieć, że zabierze psy. To kompletnie niewiarygodna historia. Jeden z tych psów może być przecież chory. Zgłaszam sprawę na policję – zapowiada obrończyni zwierząt.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zamosc.naszemiasto.pl Nasze Miasto