MORSOWANIE

2012-10-16 14:17:03

Większość z nas na samą myśl o zimowej kąpieli – chyba, że w grę wchodziłaby wanna, prysznic albo basen – odczuwa gęsią skórkę. Dla morsów kąpiel zimą oczywiście na powietrzu – to żaden problem. Dla morsów taka kąpiel to przyjemność i sposób na sprawdzenie siebie.
Mors to potoczne określenie osoby uprawiającej zimą kąpiele w lodowatej wodzie odkrytych zbiorników wodnych. W środowisku miłośników lodowatych kąpieli mężczyzn nazywa się morsami, a kobiety foczkami. Celem tych kąpieli jest utrzymanie ogólnej dobrej sprawności ciała i zdrowia, oraz dostosowanie organizmu do chłodnej pory roku. Największą zaletą tego zimowego sportu jest fakt, że uprawiać go może praktycznie każdy (wyjątkiem są osoby starsze, które odczuwają problemy z krążeniem lub inne poważne dolegliwości). A zacząć można naprawdę wcześnie, choć rozsądne dla dzieci wydają się kąpiele najwcześniej od dziesiątego roku życia. Dziecko inaczej to odbiera i nie zdaje sobie sprawy, że woda jest taka zimna. Nie chodzi jednak o wiek, ani o to, kto dłużej wytrzyma w wodzie. Chodzi o poznawanie swojego organizmu. Niektórzy kąpią się pół minuty, a inni dziesięć. Najważniejsza w morsowaniu jest systematyczność.
Dla przyjemności? …
Wbrew przerażeniu obserwatorów, sami zainteresowani twierdzą, że zimowe zanurzenie może być przyjemne. Najpierw jest zimno i szczypie, a z czasem człowiek poznaje swój organizm i własne możliwości. Najprzyjemniejszy moment? Paradoksalnie – wyjście z wody. Odczuwa się wtedy ciepło, nawet przy minus dwudziestu stopniach. Chyba, że jest wiatr albo duża wilgotność powietrza.
Zanim jednak będzie ciepło i przyjemnie, do kąpieli trzeba się przygotować. Wrzesień, to najlepszy miesiąc, by rozpocząć powolne przekuwanie zmarzlaka w prawdziwego morsa. Jesienią nie jest jeszcze zbyt zimno, a i woda ma w miarę wysoką temperaturę. Nie trzeba od razu wchodzić do wody. Na początek można przespacerować się w okresie jesienno-zimowym do sklepu w koszulce z krótkim rękawkiem, a gdy spadnie śnieg można zafundować sobie krótkie bieganie na bosaka po białych puchu.
Idealnym miejscem do kąpieli jest brzeg zbiornika z łagodnym wejściem do wody. W przypadku niskich temperatur powietrza takie miejsca znajdują się jednak tylko nad morzem. W głębi lądu możemy być zmuszeni do wyrąbania przerębli – musi być ona z oczywistych względów nad stojącą wodą, a woda sięgać kąpiącym się co najwyżej do pasa.
Są dwie szkoły wchodzenia do wody – niektórzy się rozbierają i wchodzą od razu, inni przeprowadzają rozgrzewkę. Można trochę pobiegać, czasem wystarczy po prostu spacer. Należy doprowadzić się do stanu ustabilizowanego podwyższonego tętna i poczucia, że jest nam w środku gorąco. Bieg należy poprowadzić w takim tempie, abyśmy w jego trakcie chcieli zdjąć niektóre części naszej garderoby. Optimum jest, gdy czoło pokryje nam się lekkim potem. Nie są wymagane jakieś niezwykłe przygotowania przed wejściem do wody ani szczególne predyspozycje organizmu – potrzebne jest tylko takie przygotowanie jak przed każdym wysiłkiem rekreacyjno-sportowym. Przed kąpielą trzeba być osobą wypoczętą, z dobrym samopoczuciem i w kilka godzin od ostatniego posiłku. Tego dnia nie powinno się palić papierosów ani pić kawy, a poprzedniego także pić alkoholu. Przed samym wejściem do wody nie należy rozgrzewać się dodatkowo ani alkoholem ani ciepłymi płynami. Nie ma potrzeby również stosowania jakichkolwiek dodatkowych zabezpieczeń, jak np. smarowanie ciała tłustym kremem. Bezpośrednio po rozgrzewce należy szybko rozebrać się do kąpielówek, po czym wejść do wody spokojnym, ale zdecydowanym krokiem. Kontakt rozgrzanego wewnętrznie organizmu z lodowatą wodą powoduje, że naczynia krwionośne w okolicach skóry blokują się i nie ma wymiany zimnej krwi z tą cieplejszą we wnętrzu ciała. Również wrażliwość skóry na tak dużą różnicę temperatur zanika – prawdopodobnie następuje blokada receptorów temperatury. Skóra przy okazji tężeje i sprawia wrażenie jakby była z gumy. Stopniowo wchodząc do wody zwiększa się tętno oraz prędkość oddechu do takiego stopnia jak przy szybkim biegu. Kąpiel w wodzie o temperaturze 0 °C trwa oczywiście tylko kilka minut, gdyż dłuższa groziłaby niebezpiecznym wyziębieniem organizmu. W praktyce kąpiel taka oznacza łagodne zanurzanie się w wodę oraz krótkie przebywanie w niej. Kąpiel powinna trwać 3 do 5 minut i należy z niej wyjść zanim zaczniemy odczuwać skutki przechłodzenia organizmu. W ostateczności organizm sam nam podpowie, że kąpiel przestaje być przyjemnością. Pomimo że prawidłowo przeprowadzona kąpiel (wraz z rozgrzewką) są czynnościami bezpiecznymi, to jednak na wszelki wypadek należy kąpać się w grupie. Wskazane jest to zresztą także latem.
Jak rozgrzewać się po wyjściu z wody?
Niektórzy biegają, inni podskakują. Trzeba się szybko wytrzeć i ubrać. Dobrze też mieć termos z gorącą herbatką, której można się napić. Uczucie zimna, nawet jeśli pojawi się w wodzie, to na suchym lądzie powraca dopiero po kilku minutach. Natomiast szybki powrót do wody jest niemożliwy, gdyż skóra człowieka zaczyna się w ten sposób rozgrzewać, że w wodzie poczulibyśmy przenikliwe kłucie. Ponownie można wejść dopiero po kolejnej rozgrzewce.
Najprzyjemniejsze kąpiele mają miejsce, gdy zażywamy ich w temperaturze powietrza poniżej -8 st. Celsjusza, w bezwietrzny, słoneczny dzień. Kąpiel w takich warunkach daje wrażenie, że woda jest „ciepła”. Nasze ciało (bodźce) po rozgrzewce przy temp. niższej niż woda i po wejściu do niej, przesyła nam informacje, że woda jest ciepła. Przy jeszcze większej różnicy temperatur, wejście do wody jest wręcz rozkoszą.
Dla zdrowia i urody? …
To krótkotrwałe zanurzanie organizmu w zimnej wodzie ma na celu pobudzenie go do reakcji obronnej, w wyniku której organizm się hartuje. Wbrew pozorom kąpiel w zimnej wodzie nie jest dla człowieka czymś wyjątkowym.
Morsowanie to po pierwsze zdrowie. Cytując lekarzy, kąpiele morsowe można porównać do nowoczesnej, coraz częściej stosowanej (np. w leczeniu stwardnienia rozsianego) krioterapii. Intensywna rozgrzewka, a następnie zanurzenie na kilka minut w lodowatej wodze to bardzo silny bodziec termiczny, w wyniku którego dochodzi do skurczu powierzchniowych naczyń krwionośnych. Krew wycofuje się do naczyń położonych głębiej, poprawiając krążenie w wewnętrznych narządach i tkankach organizmu. Po wyjściu z wody i ponownej rozgrzewce dochodzi do reakcji odwrotnej – silnego ukrwienia skóry (staje się zaczerwieniona), stawów skokowych i kolanowych, kończyn górnych. W ten sposób poprawia się ich odżywienie i regeneracja. Zimowe kąpiele działają więc silnie bodźcowo wzmacniając odporność organizmu na chłód i wirusy.
Jak wynika z raportu greckich uczonych z Uniwersytetu w Janinie, opublikowanego w czasopiśmie „Medical Hypothesis” poprzez regularny kontakt z zimną wodą wykształca się odporność na niskie temperatury. Po pierwsze mors nie trzęsie się z zimna – prawdopodobnie dlatego, że mechanizmy termoregulacji nie reagują na zmiany temperatury na powierzchni ciała, ale w jego głębi. Po drugie do skóry zaczyna dopływać mniej krwi, przez co krew się nie oziębia. Regularne zimne kąpiele obniżają poziom insuliny we krwi (co jest dobre dla serca), poprawiają działanie układu odpornościowego. Ludzie morsy zapadają na choroby górnych dróg oddechowych 40% rzadziej niż inni. Z wynikami tych badań zgadzają się członkowie klubów morsów. Dr Wojciech Szamrej, specjalista chorób wewnętrznych z Koszalina, jest miłośnikiem zimnych kąpieli od dwunastu lat. Przyznaje, że wcześniej brał więcej antybiotyków niż jego pacjenci. Postanowił z tym skończyć. Zaczął się hartować i… o chorobach zapomniał. Po wejściu do wody wydziela się między innymi hormon beta endorfiny. Działa na zasadzie morfiny, powoduje zmniejszenie bólu. Endorfiny są „hormonem szczęścia”. Wywołują błogostan, działają jak narkotyk. Zauważyłem też, że znikają dolegliwości związane ze zwyrodnieniami stawów i chorobami reumatycznymi. Po wyjściu z wody zakres ruchu stawów mocno się zwiększa. Taki stan utrzymuje się przez kilka godzin.
Morsowanie w morzu to także zabieg pielęgnujący urodę. Głównie panie wchodzą zimą do wody dla urody. Słona woda wygładza skórę, poprawia jej ukrwienie i nawilża. Działa też odprężająco, usuwa stres i zmęczenie, dlatego kąpiel w niej to cudowny relaks po ciężkim, stresującym dniu. Regularne kąpiele w słonej wodzie zaleca się też osobom, które mają kłopoty ze skórą – cierpią na różnego rodzaju schorzenia dermatologiczne i alergie. Dłuższe (2-3 minutowe) pobyty w zimnej wodzie związane są z większym wydatkiem energetycznym, ponieważ organizm potrzebuje więcej energii, by utrzymać temperaturę ciała. Dlatego też w aktywnym sezonie można stracić około 5-ciu kilogramów na wadze. Po kilku latach regularnych kąpieli skóra jest w zdecydowanie lepszej formie – przyznają szczecińskie foczki. Ponadto za każdym razem można zmniejszyć masę ciała. Nie trzeba biegać ani chodzić do siłowni. Na jakiej zasadzie tak się dzieje? Bardzo łatwo to wytłumaczyć. Początkowo dochodzi w wodzie do zwężenia naczyń krwionośnych w naszym organizmie. Uruchamiają się wspomniane wcześniej mechanizmy obronne, przyspiesza metabolizm. Po wyjściu na ląd naczynia rozszerzają się, organizm jest wychłodzony i musi podnieść swoją temperaturę. Aby to zrobić, zmuszony jest spalić dodatkowe kalorie. Krew wymaga podgrzania. Skóra jest czerwona niczym po opalaniu. Foczki twierdzą, że dzięki temu wyglądają jak po odnowie biologicznej.
Korzyści z zimowych kąpieli jest więc wiele: zahartowanie ciała, zwiększenie odporności organizmu na choroby zimowe, poprawa wydolności układu sercowo-naczyniowego, lepsze ukrwienie skóry. Morsowanie jest wspaniałą terapią na depresje oraz problemy emocjonalne. Ponoć przedłuża także życie.
Trzeba być jednak ogólnie zdrowym. Kąpiele w lodowatej wodzie specjaliści porównują do szybkiego joggingu. Jest to duże obciążenie dla układu krążenia, również układu oddechowego. Zimna woda może też być niebezpieczna dla serca. Wychłodzenie powoduje, że krew gwałtownie odpływa ze skóry do organów wewnętrznych, to może spowodować zawał serca. Jak podaje cytowany już grecki raport, zdarzają się ofiary śmiertelne mody na zimowe kąpiele. Trzeba więc zachować ostrożność, by w walce o zdrowie nie oddać życia.
Przy zachowaniu podstawowych środków ostrożności jest to zdecydowanie jeden z bezpieczniejszych „sportów ekstremalnych”. Na pewno bardziej niż base-jumpijg, skoki spadochronowe czy spływy kajakowe. Podstawowa sprawa to zdrowy rozsądek. Przede wszystkim należy uważać na wychłodzenie organizmu (hipotermia) oraz odmrożenia. Odmrożenia powstają podczas gwałtownego przejścia z zimnego do ciepłego ośrodka. Najczęściej powstają, podczas przejścia po lodzie niezabezpieczonymi stopami. Wychłodzenie organizmu musimy kontrolować sami. Jeśli czujemy, że organizm traci ciepło – wychodzimy z wody.
Ci, którzy już czują się przekonani i chcieliby spróbować sami, zapraszam na kąpiele nad zalew w naszym rodzinnym mieście.
Jeśli ktoś się zdecyduje i będzie miał pytania to proszę o wiadomości na mój profil.

Jesteś na profilu Wiesław CIESIELCZUK - stronie mieszkańca miasta Zamość. Materiały tutaj publikowane nie są poddawane procesowi moderacji. Naszemiasto.pl nie jest autorem wpisów i nie ponosi odpowiedzialności za treść publikowanej informacji. W przypadku nadużyć prosimy o zgłoszenie strony mieszkańca do weryfikacji tutaj