Na wiecu "razem za gazem" na Rynku Wielkim pojawiło się kilkunastu zwolenników gazu łupkowego na Zamojszczyźnie: - Do tej pory nie było nas widać. Dlatego dziś chcemy pokazać, że poza przeciwnikami w Żurawlowie są też zwolennicy gazu łupkowego. Niech ta pikieta będzie początkiem podkreślania tej obecności - mówił mieszkaniec Ministrówki i organizator protestu, Szymon Potocki-Gadomski przyznając, że wiec ma związek z wydarzeniami w Żurawlowie tego samego dnia.
- Jeśli raz na ileś lotów spadnie samolot, bądź raz na ileś przejazdów wykolei się pociąg, czy znaczy to, że mamy zrezygnować z kolei i latania? - mówił z koeli Jan Winnik z Ministrówki spytany o zagrożenia związane z gazem łupkowym. Mężczyzna podkreślał też, że firma Chevron daje ludziom zatrudnienie i wspomaga gminę, budując m.in. drogi.
Na Rynku Wielkim pojawił się też Arkadiusz Bratkowski, europoseł z Miączyna. Eurodeputowany podkreślał, że wydobycie gazu nie niesie za sobą zagrożeń a rolnicy z Żurawlowa "dobrze z protestu żyją": - Wielu rolników uczestniczy w tym nieświadomie, ale jest też grupa osób, które dobrze żyją z protestu korzystając chyba z dużych pieniędzy - usłyszeliśmy. Poinformował też o plotkach krążących w Strasburgu dotyczących finansów jakie wydaje Gazprom na kampanię antyłupkową.
Tego samego dnia w Żurawlowie odbyła się pikieta mieszkańców Żurawlowa i okolic sprzeciwiających się wydobyciu gazu na ich terenie i od czerwca 2013 blokujących tu ruchy koncernu Chevron. na spotkaniu pojawiło się ponad sto osób, zarówno z okolic jak i całej Polski.
- Nie jesteśmy przeciwnikami gazu, który jest potrzebny ale tej niebezpiecznej inwazyjnej technologii. Będziemy mieli albo rolnictwo, albo teren górniczy. Jeśli wpuścimy tu koncern, rolnictwo zniknie, bo wiertnie będą ulokowane w odległości najwyżej jednego kilometra. Bierzmy pod uwagę również to, że mamy najlepsze ziemie w Polsce a Lubelszczyzna leży na największych zbiornikach wód podziemnych w Polsce - mówił Andrzej Bąk z Żurawlowa.
Protestujący podkreślali, że Chevron nie ma pozwoleń na rozpoczęcie prac w Żurawlowie. W związku z tym nie wiedzą czego koncern szuka na ich terenie: - Chodzi chyba o to, by nas złamać, ale to się nie uda. Nie mamy rzeszy prawników jak oni, ale mamy serce do tej ziemi - tłumaczyli.
Po spotkaniu w remizie rolnicy i osoby, które przyjechały ich wspierać przeszli na miejsce blokady skandując "kapitalizm kanibalizm" czy "nie damy naszej ziemi Chevronowi".
Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?