Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

„Całe miasto przypominało przywidzenie”. O początkach Zamościa i jego ważnej roli w dawnej Rzeczpospolitej

Bogdan Nowak
Bogdan Nowak
Skupił w swym ręku posiadłości o łącznej powierzchni ok. 6,5 tys. km kw. Było tam 11 miast i 200 wsi. Słynął jako wódz i mecenas sztuki. Jednak prawdziwym pomnikiem, który kanclerz Jan Zamoyski postawił sobie za życia, był Zamość: wspaniałe renesansowe miasto, otoczone potężnymi murami. Zbudowano je w oszałamiającym tempie.

„Zaczął stawiać (Jan Zamoyski – przyp. red.) to miasto w 1581 r. i już dzisiaj liczy do czterechset domów po większej części z włoska budowanych” – pisał z Bonifacy Vanozzi, który w 1596 r. odwiedził Zamość i zachwycał się szybkością budowy miasta. „Murują teraz kościół wspaniały i piękny, wewnątrz i zewnątrz dobrze ozdobiony. Ten kościół będzie kolegiatą, jest hojnie opatrzony”.

Zachwycał się też nową Akademią i m.in. „twierdzą obszerną, ozdobną i rozważnie stawianą”.

W szczerym polu

„Nie kopiąc zbyt głęboko, znajduje się gatunek ziemi, który się łatwo zasypuje” – ocenił praktycznie Vanozzi. I dodał: „Jest staw w bliskości miasta, z którego wodę do fos sprowadzają. Dwie rzeki wpadają do niego, tak dalece, że odebrać nie można wody i zawsze będzie jej pod dostatkiem do napełniania tychże fos”.

Zamość był pod koniec XVI wieku prawdziwym cudem techniki budowlanej. Powstał w szczerym polu, na gruntach wsi Skokówka – rodzinnej wsi Jana Zamoyskiego. Było to miejsce na wysokim prawym brzegu Łabuńki (nazywanej wówczas Kalinowicą). Nie istniały tam wcześniej żadne osiedla. Jednak ambitnego kanclerza jakoś to nie zraziło. Rozpoczął inwestycję na niezwykłą skalę.

Kamień, który użyto do budowy fortyfikacji, sprowadzano aż spod Lwowa (z kamieniołomu odległego o 120 km), z Nowego Miasta Korczyna, a potem także z oddalonych o 35 km Trzęsin. Marmur transportowano natomiast z okolic Chęcin, a wapień z Pińczowa. Także wiele innych materiałów budowlanych nie miało miejscowego rodowodu (blachę miedzianą przywożono np. z okolic Kielc, a miedziane siatki do okien z... Gdańska). Używano do tego setek ordynackich koni i wozów oraz m.in. kilkuunastu… wielbłądów, które były hodowane w okolicznych folwarkach.

Uruchomiono także kilka dużych własnych cegielni (tzw. cegły wielkie stosowano do budowy fortyfikacji, z małych powstawały domy), wapienników do wyrobu wapna i m.in. tartaków. Robotnicy, którzy mieli budować Zamość, zostali sprowadzeni – za zgodą króla – ze starostwa krzeszowskiego i zamechskiego. Mieszkali w tymczasowych drewnianych domach. To, czego dokonali robiło wrażenie.

Przywilej lokacyjny Zamościa wydano w kwietniu 1580 r. W szczerym polu wytyczono place (m.in. Rynek Wielki), śródmieście i m.in. mieszczańskie parcele. A potem błyskawicznie zaczęło powstawać miasto i fortyfikacje.

Tych baszt Tatar nie zdobędzie

Jak wyliczył wybitny historyk Adam Andrzej Witusik – już w 11 lat po rozpoczęciu budowy stało w Zamościu 257 domów, z czego 217 w tzw. śródmieściu, 26 na przedmieściu lubelskim, a 32 na przedmieściu lwowskim. Miasto otaczał potężny mur z siedmioma bastionami (jego budowę ukończono w 1618 r.). Od zachodu gród przylegał do podmokłych łąk, a od wchodu i północy broniła go fosa, a od południa – staw. To zwiększało jego obronność.

„Siła turecka w tych murach się złamie. Tych baszt spłoszony Tatar nie zdobędzie” – opiewał fortyfikacje już w 1584 r. poeta Szymon Klonowic.

W Zamościu (a właściwie na wielkim placu budowy) nie brakowało osadników. Nie tylko z powodu bezpieczeństwa, które zapewniały solidne mury. Osiedleńcy zwolnieni byli na 25 lat z podatków, czynszów i innych opłat. Nie tylko. Według przywileju wydanego przez króla Stefana Batorego, mieli prawo do składu towarów, którymi handlowano z Wołyniem i Rusią.

Mogli też sprzedawać towary m.in. na zamojskich targach (odbywały się co środę) i trzech dorocznych jarmarkach: zimowym, wiosennym i jesiennym. Co ważne, w Zamościu mieli prawo osiedlać się nie tylko rodzimi kupcy, ale także Ormianie, sefardyjscy Żydzi oraz m.in. Grecy, co miało wpływ na rozwój gospodarczy miasta.

Wszyscy mieszkańcy mieli zapewne poczucie, iż tworzone – także przez nich – miasto jest niezwykłe. Plan Zamościa był antropomorficzny (czyli miał nawiązywać do sylwetki człowieka). Pałac miał stać się głową tego miejskiego organizmu, a np. kolegiata i Akademia – płucami. Ta symbolika nie pozostała tylko na papierze.

Projekt i budowę swojego miasta Zamoyski powierzył włoskiemu architektowi Bernardo Morando (w Zamościu pracował od 1578 r. do śmierci w 1600 r.). Jego dziełem były najważniejsze budowle: pałac, ratusz (urzędował w nim sąd grodzki, a później Trybunał Zamojski), kolegiata, arsenał, dwie bramy miejskie: lwowska i lubelska, tzw. kamienice wzorcowe oraz m.in. fortyfikacje. Pod jego bacznym okiem powstawały też świątynie katolików, Żydów czy m.in. Ormian oraz studnie, stajnie czy zabudowania gospodarcze. Czuwał nad wszystkim.

Nie szpecić szopami!

„Miasto to jest barzo lepsze aniżeli Lwów, albowiem jest pośród królestwa i jest w pięknym położeniu i cztery mile od portu (rzecznego, w Krasnymstawie), który bieży do Warszawy i do Gdańska i miejsca tu dostać można na budowanie domów i pola do tego na dodatek za darmo” – zachwalał Zamość w liście do brata Mosze de Mosze Kohen, lwowski kupiec. „A mieszczanie mają przywilejów co chcą i Pan (fundator miasta – przyp. red.) jest dobry człowiek”.

Osiedleńcy mieli jednak także obowiązki. Nie tylko roboty fundowane bezpośrednio przez Jana Zamoyskiego miały iść szybko. Także osadnicy nie dostali na to zbyt wiele czasu (w 1599 r. obowiązywał dwuletni termin wykończenia domu, liczony od nabycia działki). Musieli też stawiać swoje kamienice starannie i estetycznie. Nie dało się od tego wymigać. Przypomniał im to np. w lutym 1600 r. Paweł Piaskowski, marszałek dworu Zamoyskiego. W jego imieniu domagał się, by... „domy, które to poprzyjmowali w mieście, statecznie budowali i kończyli, żeby miasto temi pustkami albo szopami nie było zeszpecone i naznaczyć był raczył czas do dwu lat, które się miały kończyć na święto Jana św. w roku 1601”.

Ci, którzy zamierzali Zamość nadal szpecić, musieli liczyć się z konsekwencjami. Co im groziło? „Majętności ich gruntowne brane być mają do skarbu JMści” – obwieścił groźnie marszałek.

Gdy lud w ciemności, walą się królestwa

Zamoyski uważał, że same mury to nie wszystko. Jego marzeniem było założenie nowoczesnej, kształcącej na dobrym poziomie uczelni – Akademii Zamojskiej. „Mój sławny Simonides” – pisał 12 marca 1593 r. w liście do Szymona Szymonowica, poety i filologa. „Założywszy już probostwo i majętnością opatrzywszy, chciałbym i dalej postąpić. Zgoła chce ja mieć scholam civilem, z której wychodziliby tacy, żeby ku pomnożeniu chwały Bożej żyli i Jego K. Mości, i Rzeczypospolitej, i przyjacielom mogli służyć. Proszę tedy WMść przyjaciel swego, abyś mi WMŚĆ raczył osoby do tego sposobne raić”.

I dodał: „Mieszkania i szkoły aż już będą mieć tego roku prawie sposobne, murowane. Sposobie też co domów dla mieszkania dzieciom (przyjmowano 7-letnich chłopców – przyp. red.), co na naukę przyjadą”.

Szymonowic nie tylko rady nie odmówił. Postarał się o grupę profesorów, „najtęższych umysłów” (m.in. Ursinusa, Stefanowica, Starnigela), przygotował podstawy organizacyjne uczelni i jej „plan nauk” (uczelnia była złożona z 7 różnych katedr w cyklach 5-letnim i 6-letnim). Zorganizował też znakomitą drukarnię akademicką oraz zgromadził bogaty księgozbiór.

Akademia – która była przecież także jego dziełem – została otwarta 15 marca 1595 r. Miała dać studentom ze szlacheckich rodzin wiedzę pożyteczną w życiu prywatnym i publicznym, przekazywaną w duchu humanistycznym. Jan Zamoyski wydał z okazji otwarcia uczelni obszerną odezwę do szlachty.

„Bez nauk bowiem acz mogą być niektórzy cnotliwi i światli, gdy lud w ciemności, walą się królestwa, upadają mocarstwa, same dostojeństwa ciężarem się stają” – czytamy m.in. w tym niezwykłym dokumencie.

Pięć minut... nie do przebycia

To nowe na mapie Rzeczypospolitej miasto było ściśnięte na niewielkiej przestrzeni. Na początku XVII w. żyło tam jedynie 1,3 tys. mieszkańców. Jednak dzięki Akademii, zgromadzonej w niej kadrze naukowej, znakomitym księgom, które w mieście powstawały oraz m.in. prężnym kupcom i sławie świetnie zarządzanego miasta – Zamość mógł być porównywalny z dużymi, znacznie starszymi i ważnymi miastami: Krakowem, Lwowem czy Gdańskiem. Jednak nowe mury nie zmieniły stosunków społecznych, które obowiązywały w całej Rzeczypospolitej.

„Zamość przełomu XVI i XVII w. był miastem o wielu obliczach, konglomeratem współżyjących lub jedynie żyjących obok siebie społeczności. Dwór, Akademia, miasto – to przecież trzy różne zbiorowiska ludzkie. Ale i te zbiorowiska były wewnętrznie zróżnicowane” – pisał historyk Adam Andrzej Witusik. „Niewielką przestrzeń dzielącą pałac Zamoyskich od ratusza czy chałupę na przedmieściu lubelskim od kamienicy na Rynku Wielkim można było przebyć w ciągu pięciu minut, ale pokonać barierę oddzielającą jedną społeczność od drugiej było niezwykle trudno”.

A jednak dokonano czegoś wielkiego. Zamość wybudowano w ciągu 20 lat. Kanclerz wyłożył na ten cel 250 tys. talarów w gotówce oraz ok. 750 tys. talarów w naturze. Własne fortuny dołożyli też kupcy i inni inwestorzy prywatni oraz związki wyznaniowe.

„Zamość w ciągu trzech stuleci dawnej Rzeczypospolitej od XVI do XVIII w. był jednym z niewielu przykładów udanej lokacji miasta na ziemiach polskich” – pisał historyk Ryszard Szczygieł w 1980 r. Zauważył także, że zawdzięcza to swojej wielofunkcyjności. „Był ważnym ośrodkiem gospodarczym, centrum nauki i kultury, silną twierdzą, a przede wszystkim rezydencją magnacką i stolicą utworzonej w 1589 r. ordynacji. To odcisnęło piętno na losach miasta”.

Wśród zamarzniętych ściernisk

Podobnie jest także dzisiaj. Tak o Zamościu pisał Andrzej Stasiuk w swoim „Dzienniku pisanym później”(wydano go w 2010 r): „Całe miasto przypominało przywidzenie. Zamoyskiemu przyśnił się renesansowy sen, włoska fatamorgana. Stało to teraz gotowe, pozbawione kontekstu i piękne jak lekka paranoja. Miasto idealne ma skraju buraczanych pól, ciągnących się pod Hrubieszów i po horyzont. Perła odrodzenia wśród zamarzniętych ściernisk”.

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zamosc.naszemiasto.pl Nasze Miasto