Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wkrótce minie rok od tragicznego wypadku w Jarosławcu. Rozstrzygnięć brak

Joanna Nowicka
Wkrótce minie rok od tragicznego wypadku w Jarosławcu. Rozstrzygnięć brak
Wkrótce minie rok od tragicznego wypadku w Jarosławcu. Rozstrzygnięć brak policja
Od tragiczny wydarzeń, które miały miejsce w Jarosławcu minęło już ponad 10 miesięcy. Przy drodze zginęły wtedy dwie osoby. Do dziś nie wyjaśniono kto zawinił. Śledztwo jest zawieszone - w oczekiwaniu na opinię biegłego. W zawieszeniu żyje też rodzina Artura, który zginął w tym wypadku.

- Nie mogę tego pojąć. Przecież zginęły dwie osoby, czy takich spraw nie powinno się wyjaśniać szybko? Chcemy wiedzieć co dokładnie się tam wydarzyło. I być pewni, że - jeśli ktoś tu zawinił - poniesie konsekwencje - mówią w rozmowie z nami członkowie rodziny 25-latka z gminy Grabowiec, który zginął 10 listopada w Jarosławcu.

Dramat jaki rozegrał się wtedy na drodze krajowej nr 74 poprzedzała niewinna kolizja. Około godziny 18:00 Artur jechał do domu służbowym samochodem pożyczonym od kuzyna. Najechał na tył ciągnika z nieoświetlonym rozrzutnikiem. Tuż po zderzeniu kierowca ciągnika zjechał z jezdni. 25-latek natomiast telefonował do kuzyna. Jak tłumaczy rodzina - by powiedzieć mu co się stało i poradzić. W tym momencie
na stojącego na drodze citroena najechała terenowa toyota którą kierował młody mieszkaniec gminy Sitno. Mężczyzna odbił się od auta i z impetem wjechał w stojącego na poboczu Artura, 42-letniego kierowcę ciągnika i 19-latka, który zatrzymał się przy zdarzeniu i podszedł do mężczyzn, by spytać czy nie potrzebują pomocy. Z życiem uszedł tylko ten ostatni.

Czy wypadku można było uniknąć? Zawinił człowiek? A może splot okoliczności? Śledczy do dziś nie znaleźli odpowiedzi na te pytania. Rodzina Artura ze Skomoroch koło Grabowca nie może zrozumieć dlaczego tak długo to trwa: - Boimy się, że ludzie myślą, że to wina mojego brata, bo nie wystawił trójkąta ostrzegawczego - mówi jego siostra, Jolanta i dodaje: - A przecież to były minuty, on nie zdążył zebrać myśli. Czy człowiek w takiej sytuacji w jakiej był on od razu działa rozsądnie? Nie sądzę.

Bliscy Artura chcą, by prokuratura ustaliła czy mężczyzna, który wjechał w mężczyzn ponosi winę za wypadek: - Nie chodzi o to, by szukać zemsty czy winowajcy na siłę, ale o to, by kogoś innego nie spotkało podobne nieszczęście - mówią.

Po wypadku prokurator postanowił o odebraniu prawa jazdy 26-letniemu kierowcy toyoty. Ten złożył jednak zażalenie i już 23 grudnia sąd uznał, że mężczyzna może prowadzić. Sędzia uzasadniał, że 26-latek prawdopodobnie nie naruszył rażąco przepisów ruchu drogowego.

W styczniu prokuratura zawnioskowała o opinię biegłego z zakresu rekonstrukcji przebiegu wypadków drogowych. Ten oszacował szybko, że sprawa jest skomplikowana i sporządzenie opinii może potrwać kilka miesięcy. Śledztwo zawieszono do czasu jej wpłynięcia do prokuratury.

Biegły nie wypowiedział się w sprawie do dziś. Dlaczego? - Wysyłaliśmy już dwa ponaglenia, w lipcu i we wrześniu. Zgodnie z ostatnimi przekazanymi informacjami, można się spodziewać, że opinia wpłynie do nas na przełomie września i października - mówi Bartosz Wójcik, Prokurator Rejonowy w Zamościu.

Szef zamojskiej prokuratury dodaje, że ta zwłoka wynika poniekąd ze stopnia skomplikowania sprawy - Zaufanych, sprawdzonych biegłych, którzy specjalizują się w takich przypadkach i wydają bardzo rzetelne opinie nie jest wielu. I mają dużo pracy - tłumaczy prokurator.

Do sprawy wrócimy**

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Obwodnica Metropolii Trójmiejskiej. Budowa w Żukowie (kwiecień 2024)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zamosc.naszemiasto.pl Nasze Miasto