18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Śmierć dziewczynki z Ornatowic: na to dziecko nikt nie czekał...

Joanna Nowicka
Śmierć dziewczynki z Ornatowic: na to dziecko nikt nie czekał...
Śmierć dziewczynki z Ornatowic: na to dziecko nikt nie czekał... Pixabay
Wkrótce ruszy proces Dominiki G. i Jarosława B. z Ornatowic. Oskarżonych o zabójstwo swojej nowonarodzonej córeczki. Zdaniem śledczych, para pozbawiła życia dziecko z premedytacją. Byli poczytalni. Zebrane dowody wskazują też na to, że w żaden sposób nie przygotowywali się na przyjście dziewczynki na świat.

Przyczyna zgonu - niewydolność oddychania i krążenia. Ta może mieć miejsce w wyniku wyczerpania rezerw energetycznych organizmu, wychłodzenia i uduszenia gwałtownego. W praktyce najczęściej spotykana na skutek narastającego niedotlenienia przy uduszeniu gwałtownym - tak brzmi fragment opinii biegłego na temat śmierci noworodka z Ornatowic.

M.in. na tej podstawie prokuratura oskarżyła Dominikę G. i Jarosława B. o zabójstwo. W uzasadnieniu aktu oskarżenia można przeczytać, że oboje działali z zamiarem pozbawienia życia. Oraz, że dziecko najprawdopodobniej zostało zakopane żywe.

Czwarta ciąża

27-letnia Dominika G. i jej konkubent, rówieśnik Jarosław B. wychowywali wspólnie 3 dzieci w wieku 2, 4 i 5 lat. Utrzymywali się z zasiłków oraz wynagrodzenia za dorywcze prace Jarosława B. W marcu 2015 roku Dominika G. zaszła w czwartą ciążę. Nikogo o niej nie informowała. Teściowa, która mieszka w drugiej części tego samego domu dowiedziała się na przełomie września i października. Matka i brat Dominiki nie wiedzieli o ciąży nic aż do tragicznych zdarzeń.

O termin porodu pytali pracownicy Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej. Kobieta powiedziała, że urodzi w marcu 2016. Wiadomo też, że podczas ciąży nie chodziła do lekarza i nie przygotowywała żadnej wyprawki: ubrań ani innych przedmiotów.

Tragiczna noc
Prokurator ustalił następujący przebieg zdarzeń: 18/19 grudnia - cała rodzina była w domu. Jarosław B. spał w kuchni. Dominika w pokoju z dziećmi. Poczuła, że zaczyna rodzic. Wyszła do ganku, w którym rodzina miała prowizoryczną łazienkę i urodziła dziecko. Później zeznała, że trochę bolało, ale nie krzyczała. Pępowinę odcięła nożyczkami. Ani Dominika ani Jarosław nie wezwali pomocy, nie nakarmili dziecka i nie ogrzali. Pępowinę i łożysko wyrzucili do pojemnika na nieczystości, na posesji.

Następnie wykopali dół w przybudówce stodoły i zakopali tam dziecko. Rano Dominika poszła do teściowej. Powiedziała jej, że poroniła. Tego dnia miała być już w sklepie na zakupach. Do sklepu chodził też jej konkubent. Na pytania o Dominikę odpowiadał "poroniła". Mówił, że woził ją do szpitala. Następnego dnia taką wersję usłyszeli też pracownicy GOPS.

Poszukiwania
Pracownicy socjalni nie uwierzyli Dominice. Zaalarmowali policję. Mundurowi znaleźli najpierw łożysko i pępowinę a następnego dnia zwłoki noworodka zakopane dość płytko pod ziemią, owinięte w czerwoną bluzę i włożone w jutowy worek. Leżały przysypane ziemią, popiołem i kawałkami drewna. Na wierzchu stały worki z popiołem.

Biegli orzekli, że ciąża była donoszona a dziecko urodziło się zdrowe i żyło w kilka godzin po urodzeniu.

Wzajemne oskarżenia

Dominika i jej partner nie przyznają się do winy i wzajemnie nią obarczają. Dominika zeznała, że chciała, by Jarosław wezwał pogotowie i, że nie wiedziała co partner zrobił z dzieckiem, bo zniknął z nim na rękach, gdy się myła. Potem stwierdził, że załatwił sprawę. Kobieta zeznała też, że Jarosław nie chciał tego dziecka i mówił wcześniej, by oddać je do adopcji. Ten nie zaprzeczył, że użył takich stwierdzeń.

Dominika mówiła, że często myśli o tym, co się stało i o tym, że mogli razem wychowywać to dziecko.

Jarosław B. obarcza winą partnerkę. Mówi, że dziecko zobaczył dopiero rano, bo w nocy spał. Nie ruszało się. Wykopał dół na polecenie Dominiki. Potem kobieta kazała mu "się nie mieszać".

Prokurator ocenił, że te wyjaśnienia nie zasługują na wiarę. Są sprzeczne z zebranymi dowodami i przeczą sobie nawzajem. Śledczy uważają, że to nieudolna próba obrony.

Proces
Akt oskarżenia trafił do zamojskiego sądu w połowie czerwca. Wkrótce ruszy proces. Zdaniem psychologa i psychiatry Dominika G. i Jarosław B. mogą odpowiadać za swoje czyny. Są poczytalni a pamiętnej nocy nie działali pod wpływem silnego wzburzenia.

Oboje oskarżenia przebywają w areszcie tymczasowym.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Śmierć dziewczynki z Ornatowic: na to dziecko nikt nie czekał... - Zamość Nasze Miasto

Wróć na zamosc.naszemiasto.pl Nasze Miasto