Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Piotr C., autor Pokolenia Ikea: "facet nie powinien pindrzyć się przed lustrem" [rozmowa NaM]

Piotr Kalsztyn
Archiwalne zdjęcie z planu filmu "4:13 do Katowic"
Archiwalne zdjęcie z planu filmu "4:13 do Katowic" Piotr Kalsztyn, arch. Polska Press Grupy
Z autorem bloga i książek "Pokolenie Ikea" rozmawiamy o archetypie współczesnego mężczyzny i o tym, dlaczego - jego zdaniem - feminizm to ściema.

Piotr C. ma 38 lat, mieszka na warszawskiej Ochocie i lubi opowiadać ciekawe historie. Robi to na tyle dobrze, że jego dwie książki stały się bestsellerami, a blog pokolenieikea.com odnotowuje milion odsłon miesięcznie.

"Trafiłeś w samo sedno" - taki komentarz można znaleźć pod większością Pańskich wpisów. Czuje się Pan "nauczycielem życia" dla swoich czytelników?
Ja nie radzę. Nie uczę. Opisuję swoje doświadczenia. Jeśli komuś się one do czegoś przydają - super. Jeśli zmuszają do jakiejś refleksji - jeszcze lepiej. Jeśli uważają, że są gówno warte, to widać są dla nich gówno warte. Dlatego nie kasuję z bloga komentarzy, w których niektórzy czytelnicy nazywają mnie "idiotą" albo "gimbazą". Ok., to ich pogląd. Zresztą oni są najwierniejsi. Czytają mnie dwa razy częściej.

Odkrywa Pan Amerykę, czy po prostu tłumaczy rzeczywistość prostymi słowami?
W psychologii jest teoria błysku. Czasami jedno słowo, jedno zdanie zmienia nasze życie. Wnosi do niego jakiś impuls. Powoduje, że rozumiemy coś więcej. I to zdanie wcale nie musi być szczególnie oryginalne czy skomplikowane. Ważne, że odpala w naszym umyśle odpowiednią reakcję. To coś jak brakujący element układanki. Nagle "bang!" i widzimy cały obraz.

Czytając komentarze kobiet na Pańskim blogu mam wrażenie, że coraz trudniej im znaleźć prawdziwych mężczyzn. Tych stereotypowych samców alfa...
Każdy jest prawdziwy, czy to kobieta, czy mężczyzna. Po prostu zmieniamy się jako faceci. Pewien archetyp się kończy. Zaczyna nowy.

Co się dzieje z większością mężczyzn, że kobiety piszące do Pana nazywają ich "ciotopedałami"?
Kobiety skarżą się, że ich rówieśnicy nie wiedzą, czego chcą, jak chcą, ani z kim chcą. Faceci, którzy mają w roczniku '80 albo '90 to pierwsze pokolenia dzieci, które były zawożone do szkoły i ze szkoły. Wychowane na porno z internetu. To pierwsze pokolenie gości, którzy dzięki internetowi mieli dostęp do nieograniczonej liczby lasek. To psuje.

Ostatnio czytelniczka podesłała mi zdjęcia profilowe trzech facetów z portalu randkowego Tinder, z którymi chciała się umówić. Spojrzałem na te zdjęcia i żuchwa mi opadła. Ci kolesie byli identyczni. Wszyscy stali w łazience, rozebrani do pasa. Albo jeszcze bardziej goli, w samych bokserkach, w jednym ręku z iphonem, a drugą ręką trzymając się za przyrodzenie. Mieli dobrze wyrzeźbione mięśnie brzucha, starannie ułożone włosy i ślady trzydniowego zarostu na twarzy. I robili "dziubek". Dla mnie facet powinien mieć w sobie coś szorstkiego, a nie pindrzyć się przed lustrem z fiutem w garści. Ma mieć w sobie siłę. Pewność siebie. Być wojownikiem? Ma mieć świadomość własnej śmiertelności i upływu czasu, którego szkoda na układanie włosów przez godzinę.

Czy nie jest czasem tak, że to właśnie kobiety "stworzyły" tych zniewieściałych facetów? W końcu wszyscy ci, którzy przykładają nadmierną uwagę do wyglądu, na powodzenie nie narzekają.
To dowodzi, że dla większości kobiet feminizm jest jedną wielką ściemą. Po raz kolejny dostały to, co chciały i nagle okazało się, że nie wiedzą co z tym zrobić. Generalnie to myślały, że będzie to coś absolutnie innego.

Ok. Faceci mają się zajmować dziećmi, kobiety mogą być szefami, mogą zarabiać więcej kasy od mężczyzn. Ja jestem za! Ale nie zmienia to faktu, że facet ma być mężczyzną. W stosunkach między kobietą a mężczyzną nie ma partnerskiego traktowania. Facet ma podbijać, napierać, przygniatać do ściany, klepnąć ostro w tyłek, ale odsunąć krzesło i wstać, kiedy ona podchodzi. Mówić jej, co ona ma robić. Kobiety z natury są niepewne. Zastanawiają się, kombinują, dzielą włos na czworo. A może tak, a może inaczej...

Czytając „Pokolenie Ikea” można odnieść wrażenie, że kobiety tylko się puszczają i myślą o penisach. To dość duże uogólnienie na potrzeby książki, czy faktycznie ma Pan o nich takie zdanie?
Gdzie tam. To moje alter ego tylko się puszcza. Kobiety w tym kraju generalnie wyszły nam lepiej niż mężczyźni. Proszę zwrócić uwagę, jak wygląda nasza emigracja. Na Polki Brytyjczycy się rzucają. A Brytyjki na Polaków? Nie.

W internecie nie da się znaleźć Pańskiego zdjęcia, na blogu nie widzimy nazwiska, nie zobaczymy Pana w programach śniadaniowych... Ukrywa się Pan?
Nie czuję potrzeby bycia rozpoznawalnym. Jest sporo osób, które posiadają znacznie większe parcie w tym zakresie, więc grzecznie przepuszczam ich przodem. Blog i książki to moje hobby. Piszę dla przyjemności, nie popularności. Z tego samego powodu na blogu nie mam reklam, mimo że ma on około miliona odsłon miesięcznie. Gdybym zaczął robić te wszystkie rzeczy, to byłaby po prostu kolejna praca. A tak? Jak mi się znudzi, to po prostu przestanę. Nic nie muszę. To niebywały komfort.

Na blogu jest Pan orędownikiem maksymy "miej wyje***, a będzie Ci dane". Z takim podejściem da się prowadzić jednego z bardziej poczytnych blogów w Polsce? Wydać dwa bestsellery?
Maksyma to strasznie skomplikowane słowo. Świat byłby nieco lepszym miejscem, gdyby ludzie zastanowili się, co chcą w życiu robić, a następnie to robili. My Polacy jesteśmy strasznie niezadowoleni ze swojej pracy, ze swojego życia, a zamiast coś zmienić - narzekamy.

Mam wrażenie, że życie wielu osób dochodzi do momentu, kiedy kończą szkołę, znajdują pracę, pojawia się jakieś mieszkanie i dziecko, a dalej jest już tylko trwanie i marudzenie. Trzeba się rozwijać, cały czas iść do przodu. Ta druga osoba, z którą jesteśmy, ma nas do tego motywować. Mamy mało czasu. Życie szybko mija.

Papierowe "Pokolenie Ikea" doczeka się trzeciej części?
Czytelnicy nalegają. Pewnie dlatego ją kiedyś napiszę. Jeśli oczywiście będę dalej pisał książki. Ale to jeszcze nie teraz. Teraz byłoby to zwyczajnie zbyt łatwe. Długo myślałem, jak napisać drugą część "Pokolenia Ikea", aby nie popadać w te same schematy. Mimo że byłoby to bardzo proste, ludziom się przecież jedynka bardzo spodobała. Tyle, że co to byłby za "fun" opowiadać cały czas tę samą historię? Ja chcę nowych wyzwań.

Rozmawiał: Piotr Kalsztyn

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto