Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nowych mieszkań sprzedaje się więcej niż używanych

Bartosz Turek (Lion’s Bank)
fot. Dulux
Dobre wyniki sprzedaży deweloperów i taniejące kredyty to tylko jedna strona rynku nieruchomości. Po drugiej są właściciele mieszkań używanych, których ożywienie omija – wynika z danych zebranych przez Lion’s Bank.

Wyniki sprzedaży deweloperów są dobre. 8 firm, które w związku z obecnością na giełdzie lub w drodze na nią, pochwaliło się wynikami sprzedaży za I kw.: łącznie podpisały umowy na 2589 mieszkań. Jest to co prawda o 9,4% mniej niż w IV kw. 2014 roku, ale trzeba pamiętać, że rynek ten charakteryzuje się sporą sezonowością – ostatni kwartał roku przeważnie obfituje w umowy sprzedaży, czego nie można powiedzieć o kwartale pierwszym. Bardziej zasadne jest więc porównywanie analogicznych okresów kolejnych lat, a w tym układzie najnowsze dane o sprzedaży deweloperów pokazują już wynik o 5,5% wyższy niż w pierwszych trzech miesiącach ubiegłego roku. To bardzo dobry rezultat, jeśli wziąć pod uwagę fakt, że od stycznia trzeba posiadać już 10-proc., a nie 5-proc. wkład własny przy zakupie mieszkania na kredyt.
Największy wzrost sprzedaży zanotował z badanej grupie firm Budimex Nieruchomości. W pierwszym kwartale br. firma ta podpisała umowy na sprzedaż 499 mieszkań. W analogicznym okresie przed rokiem było to 275 lokali. Na drugim biegunie jest Marvipol. Ta firma sprzedała w pierwszym kwartale br. 146 mieszkań. To o 46,1% mniej niż w analogicznym okresie przed rokiem.
Dobre wyniki sprzedaży skłaniają deweloperów do dalszego powiększania skali działalności. Potwierdzają to dane GUS, z których wynika, że przez pierwsze dwa miesiące 2015 roku firmy stawiające mieszkania na sprzedaż rozpoczęły o 5,3% więcej budów niż w analogicznym okresie przed rokiem, który nawiasem mówiąc był już okresem sporego ożywienia.

Czytaj też: 10 niecodziennych nieruchomości, które możesz kupić

Dzięki Radzie rata w dół
Nie sposób ukryć, że tak pozytywny obraz rynku deweloperskiego jest w dużej mierze efektem zmian, jakie zaszły w otoczeniu rynku nieruchomości. Najważniejszą wydaje się obniżenie stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej, co powoduje, że mamy dziś do czynienia z najtańszym kredytem mieszkaniowym w historii.
To dzięki taniejącemu kredytowi marcowe dane o koszcie zakupu mieszkania na kredyt w rodzimej walucie pokazywały, że miesięczna rata długu zaciągniętego na zakup przeciętnego dwupokojowego lokalu w jednym z 10 największych miast w Polsce byłaby o 11,3% niższa niż rok wcześniej i o 23,4% niższa niż na początku 2013 roku, kiedy to Lion’s Bank i Morizon.pl zaczęły tworzyć indeks kosztu kredytu.
Niskie odsetki pozwalają też pożyczać więcej. Obecnie trzyosobowa rodzina z dochodem 5 tys. zł netto może zadłużyć się na zakup mieszkania na kwotę prawie 450 tys. zł, czyli o 45 tys. zł więcej niż przed rokiem.
Niskie stopy procentowe mogą też stymulować popyt na mieszkania ze strony inwestorów, którzy posiadając wolny kapitał szukają alternatywy dla lokat bankowych. Oczywiście trzeba pamiętać, że obowiązujące dziś rekordowo niskie stopy procentowe w końcu zaczną rosnąć, a wraz z nimi przystępne dziś raty.

Czytaj także: Nowe limity MdM

Popyt przesuwa się do nowego
Rynek pierwotny zyskuje także na dwóch innych czynnikach. Chodzi to o program „Mieszkanie dla Młodych”, który wspiera osoby młode przy zakupie mieszkań od deweloperów pomijając bardziej przystępny cenowo rynek lokali używanych. To w oczywisty sposób powoduje, że właścicielom mieszkań z drugiej ręki trudniej jest znaleźć nabywcę.
Ostatni czynnik na pierwszy rzut oka nie powinien stymulować popytu na rynku nieruchomości, a jednak zdaje się to robić – przynajmniej z punktu widzenia deweloperów. Chodzi tu o wymaganie posiadania 10-proc. wkładu własnego przy zakupie mieszkania na kredyt. Obostrzenie to wprowadzone rekomendacją Komisji Nadzoru Finansowego znacznie bardziej utrudnia zakup mieszkania używanego niż nowego. Aby kupić mieszkanie, trzeba bowiem posiadać nie tylko wkład własny, ale też gotówkę na pokrycie kosztów transakcyjnych. Te na rynku pierwotnym można wycenić na około 1-2% wartości nieruchomości, podczas gdy na wtórnym już na 5-6% wartości nieruchomości. W efekcie chcąc kupić używane mieszkanie na kredyt trzeba posiadać 15-16% jego ceny w gotówce, a w przypadku lokalu nowego wystarczy 11-12% ceny.
Cierpią na tym sprzedający lokale używane, a korzystają deweloperzy, którzy oficjalnie przyznają, że konieczność posiadania narzuconego rekomendacją S wkładu własnego (w 2014 r. 5%, a w 2015 r. 10% wartości nieruchomości) nie jest dla nich nadmiernym problemem. Skala odpływu popytu z rynku wtórnego jest trudna do oszacowania. Warto jednak spojrzeć na dostępne dane. Firma doradcza Reas oszacowała, że w całym 2014 roku deweloperzy na 6 największych rynkach sprzedali niemal o 20% więcej mieszkań niż rok wcześniej. Mimo tego Związek Banków Polskich poinformował, że w 2014 roku liczba udzielonych kredytów hipotecznych spadła względem poprzedniego roku o 1,6%. Dane te mogą sugerować, że ożywienie związane z rekordowo niskim kosztem kredytu omija rynek mieszkań używanych.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Niedziele handlowe mogą wrócić w 2024 roku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Nowych mieszkań sprzedaje się więcej niż używanych - Dolnośląskie Nasze Miasto

Wróć na zamosc.naszemiasto.pl Nasze Miasto