- W nocy z niedzieli na poniedziałek dzwoniliśmy po strażaków, żeby pomogli nam wepchnąć samochód do garażu, była zalany, nie dało się go odpalić - powiedziała Wioletta Bielańska. W poniedziałek brnęła po kolana w wodzie, żeby kupić dzieciom w sklepie coś do jedzenia. - Ja mam zalana piwnicę, woda dosłownie się z niej wylewa. To jakiś koszmar - dodał Mirosław Malas.
Ponad 100 posesji i kilka dróg w Biłgoraju w poniedziałek wciąż było zalanych. Wszystkiemu winne intensywne opady deszczu oraz przerwana w niedzielę tama na zbiorniku retencyjnym w Rapach Dylańskich. Woda z tego zbiornika rozlała się najpierw po polach, a potem zalała m.in. ul. Moniuszki.
- W dalszym ciągu najgorzej jest na ul. Nowakowskiego - poinformował Tomasz Kozioł z Powiatowej Straży Pożarnej w Biłgoraju. - Strażacy pracują też na ul. Miodowej, Granicznej i Moniuszki. Wypompowują wodę z zalanych piwnic, umacniają wały wokół posesji. W akcji bierze udział 138 strażaków, z czego 84 przyjechało z pomocą Biłgorajowi z innych powiatów - dodał.
- Są tu cały czas, sami pukają do domów i pytają czy mieszkańcy nie potrzebują pomocy. Robią, co mogą - stwierdził Janusz Oleszczak, którego spotkaliśmy na ul. Granicznej.
Janusz Rosłan, burmistrz Biłgoraja zapewnia, że mieszkańcy zalanych gospodarstw mogą liczyć na pomoc. - Trwa szacowanie strat. Zamierzamy wystąpić do wojewody o pomoc finansową - wyjaśnił.
Kalendarz siewu kwiatów
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?