Marcin Zamoyski zostaje na stanowisku

Po przeprowadzeniu dokładnej analizy stwierdziłem, że brak jest dostatecznych podstaw do wygaszenia mandatu prezydentowi Marcinowi Zamoyskiemu - poinformował na poniedziałkowej konferencji prasowej Wojciech Wilk, wojewoda lubelski. - Sam fakt posiadania przez prezydenta Zamoyskiego gospodarstwa rolnego o powierzchni przekraczającej 300 ha nie przesądza o naruszeniu tzw. ustawy antykorupcyjnej. Do złamania prawa doszłoby, gdyby pan Zamoyski nie tylko posiadał gospodarstwo ale też faktycznie je prowadził. Tymczasem z przedłożonych nam dokumentów wynika, że od 2003 r. prowadzi je Aleksandra Zamoyska, małżonka prezydenta - tłumaczył Wilk.

Cezary Widomski, z-ca dyr. Wydziału Prawnego, Nadzoru i Kontroli Urzędu Wojewódzkiego tłumaczył, że nawet fakt czerpania przez Zamoyskiego zysków z działalności gospodarstwa rolnego (jak wynika z jego oświadczenia majątkowego za 2012 r. - 880 tys. zł) nie oznacza złamania ustawy. - Gospodarstwo jest współwłasnością i dochód stanowi wspólność małżeńską - podkreślił Widomski.

Przypominamy, że CBA złożyło złożyło wniosek o odwołanie Zamoyskiego po kontroli oświadczeń majątkowych prezydenta przeprowadzonych w maju i czerwcu ubiegłego roku. CBA dopatrzyło się, że Marcin Zamoyski - potomek ordynatów - ma za dużo ziemi i łamie tym samym ustawę antykorupcyjną. Chodzi o 162 ha. Jak wynika z ustawy, prezydentowi wolno prowadzić jedynie gospodarstwo rodzinne - a powierzchnia takiego nie może przekraczać 300 ha. Tymczasem gospodarstwo Marcina Zamoyskiego ma 462 ha.

Prezydent o korzystnym dla niego rozstrzygnięciu dowiedział się tuż po godz. 13:00 od dziennikarzy, m.in. naszej redakcji: - W 2002 roku nie było jeszcze takich przepisów, ale jedną z pierwszych rzeczy było ustalenie z żoną czy zechce ona prowadzić gospodarstwo. Od tej pory to ona wszystkim się zajmowała. Poza tym nigdy wcześniej Urząd Wojewódzki nie kwestionował moich oświadczeń majątkowych. Od początku czułem, że nie jestem winny - powiedział nam prezydent Marcin Zamoyski. I dodaje: - Szkoda, że taka drobna w sumie sprawa zajmuje poszczególnym organom tyle czasu i zajmują się nią zamiast tym, co jest naprawdę ważne.

Zamoyski nie kryje też, że nie wierzy w to, że CBA skierowało wzrok na jego gospodarstwo zupełnym przypadkiem: - Przypadków nie ma, ale nikogo nie posądzam. Nie twierdzę, że stoją za tym przeciwnicy polityczni, bo to by wskazywało jednoznacznie w pewnym kierunku. Przecież za sprawą mogą też stać bliskie mi osoby - ocenia prezydent.

Wojciech Wilk tłumaczył też w poniedziałek dlaczego sprawa była w Urzędzie Wojewódzkim rozpatrywana tak długo (od lipca ub. r.). - To pierwszy przypadek, kiedy wojewoda musi rozważać kwestię wygaśnięcia mandatu prezydenta pod kątem złamania przez niego ustawowych zakazów. Dotychczas wojewoda zajmował się oczywiście podobnymi sprawami ale powody były wówczas oczywiste - np. skazanie prawomocnym wyrokiem. Tutaj sprawa była bardziej skomplikowana, wymagała dogłębnej analizy - tłumaczył Wilk.
Wyjaśnienia składał dwukrotnie Marcin Zamoyski, Urząd poprosił tęż o opinię Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji.

Decyzja wojewody lubelskiego zamyka sprawę. Została przekazana dyrektorowi delegatury CBA w Lublinie.