Czy z Żywca do Zwardonia pojedziemy szynobusami?

Koleje Śląskie planują częściowo zastąpić duże pociągi jeżdżące na linii z
Żywca do Zwardonia małymi, zgrabnymi szynobusami, bo twierdzą, że na tym odcinku jest niewielka ilość pasażerów, która bez problemu zmieści się do składów tego typu.
– Chcemy teraz zapytać pasażerów czy takie rozwiązanie byłoby dla nich do zaakceptowania – mówi Renata Rogowska, wiceprezes spółki Koleje Śląskie.

Przedstawiciele przewoźnika przekonują, że mogłoby przynieść to spore oszczędności dla spółki. Jednak pasażerowie obawiają się, że jest to początek „wykańczania kolei pasażerskiej” na tym terenie.

Po Żywiecczyźnie od pewnego czasu krążą bowiem niepokojące informacje, że w ciągu kilku najbliższych lat linia Żywiec - Zwardoń miałaby zostać odcinkiem wyłącznie transportowym, czyli w tej części powiatu miałyby jeździć tylko pociągi towarowe.

Szefowie Kolei Śląskich twierdzą jednak, że są to nieprawdziwe doniesienia, bo nie ma takich planów.
– Chcemy, aby połączenia kolejowe były jak najlepiej dostosowane zarówno pod potrzeby mieszkańców tej części Żywiecczyzny, jak też turystów – przekonuje wiceprezes Rogowska.

Wiceszefowa Kolei Śląskich tłumaczy również, że szynobusy mogłyby jeździć od Żywca do Zwardonia w tych godzinach, gdy jest najmniej pasażerów. Natomiast wtedy, gdy ludzie jadą do pracy i szkoły oraz wracają do domów z Katowic do Zwardonia jeździłyby większe pociągi bezpośrednio, czyli nie trzeba byłoby się przesiadać na stacji w Żywcu.

Wśród ludzi można usłyszeć podzielone zdania na temat szynobusów. Jedni obawiają się, że jest to zagrożenie.
– Żeby tylko nie było tak, że najpierw wprowadzą takie małe pociągi, a później zaczną powoli ciąć nam rozkład jazdy – mówi Karolina Bułka z Milówki.

Przeciwny takiemu rozwiązaniu jest także Jerzy Grzegorzek, który od wielu lat interesuje się tematami kolejowymi na Żywiecczyźnie i jak zaznacza, już kilka dobrych lat temu był pomysł, by na trasie Żywiec - Zwardoń zaczęły jeździć szynobusy, ale w końcu nie udało się wtedy tego wprowadzić.
– Ludzie wolą jechać bezpośrednio z Katowic do Milówki, czy Zwardonia. Gdy będę zmuszeni przesiadać się w Żywcu do szynobusa, który będzie miał odjazd na przykład za 15 minut, to część z nich pójdzie na autobus lub na busa – twierdzi Grzegorzek.
Dodaje, że takie szynobusy powinny jeździć z Żywca do Suchej Beskidzkiej, czy nawet dalej do Krakowa.
– Ale nie do Zwardonia – uważa Grzegorzek.

Sołtys Ciśca Stanisław Motyka argumentuje jednak, że szynobusy są tańsze w utrzymaniu, więc warto rozważyć ich wprowadzenie.
– Teraz każdy liczy przecież koszty i zawsze wygrywa ekonomia – zaznacza Motyka.

Podobnego zdania jest również Kazimierz Fujak, wójt gminy Rajcza, który niedawno zorganizował nawet spotkanie z szefami Kolei Śląskich w miejscowym Urzędzie Gminy. Chodziło głównie o przedstawienie problemów mieszkańców tej części powiatu, którzy narzekają na kiepski rozkład, przez co trudno dojechać im pociągami do pracy i szkoły. Podczas niego padła także m.in. właśnie propozycja dotycząca szynobusów.
– Z finansowego punktu widzenia jest to dobre rozwiązanie, bo przewoźnik nie będzie ponosił strat na tej linii – mówi wójt Fujak.

Dodaje, że ważne jest, aby główne pociągi wożące ludzi do pracy, młodzież do szkół i na uczelnie, a także niektóre połącznie weekendowe, z których korzysta wielu turystów, były jednak realizowane bezpośrednio z Katowic do Zwardonia tak jak odbywa się to obecnie.